Kolejna perspektywa finansowa pomocy unijnej na lata 2014-2020 może okazać się dla Polski pełna wyzwań. Z jednej strony przedsiębiorcy dostaną wysokie środki na wsparcie działalności badawczo-rozwojowej, z drugiej strony ostre kryteria i mniejsza liczby dotacji mogą przyczynić się do zmniejszenia atrakcyjności inwestycyjnej Polski.

W nowym okresie finansowania unijnego dużym przedsiębiorstwom trudniej będzie uzyskać dotacje do swoich projektów inwestycyjnych.  Jedną z przyczyn będzie zmniejszenie poziomu pomocy regionalnej, która w zależności od regionu spadnie nawet o 20 proc. To jednak nie koniec wyzwań. Pojawi się również konieczność udokumentowania efektu zachęty, czyli czynników, które powodują, że bez pomocy ze strony państwa projekt nie zostałby zrealizowany.

- Efekt zachęty będzie do wykazania w dwóch scenariuszach:  I - bez pomocy publicznej inwestycja nie zostałaby zrealizowana, ponieważ jest niewystarczająco rentowna, II – pomoc publiczna gwarantuje realizację inwestycji w konkretnej lokalizacji, rekompensując koszty i ograniczenia wynikające z lokalizacji w danym obszarze. Pomocy powinno być na tyle mało, żeby zachęcić do inwestycji, ale nie więcej – mówił Szymon Żółciński, partner w Crido Taxand podczas dyskusji „Nowa perspektywa finansowa 2014-2020” w siedzibie PAIiiIZ.

Utrudnienia w uzyskaniu dotacji mogą okazać się niebezpieczne dla konkurencyjności Polski, ponieważ zachęty inwestycyjne stanowią jeden z najważniejszych czynników wyboru lokalizacji danej inwestycji.

- Bez wsparcia publicznego w Polsce trudno byłoby realizować inwestycje – nie ukrywał Ryszard Jania, prezes Pilkington Automotive Poland.

Podobnego zdania jest Iwona Chojnowska-Haponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych PAIiIZ.

- Kiedy Polska przegra walkę o inwestycję z inną lokalizacją, zawsze staramy się dotrzeć do przyczyny tej decyzji. Inwestorzy najczęściej mówią o infrastrukturze, co nie jest zaskoczeniem, ale na drugim miejscu znajdują się właśnie zachęty inwestycyjne – przyznała dyrektor Chojnowska-Haponik.

- Wśród czynników decydujących o lokalizacji dużej inwestycji zawsze pojawia się pytanie o pomoc publiczną. Do tej pory mieliśmy świetny instrument (Działanie 4.5 POIG – pomoc dla inwestycji o dużym znaczeniu dla gospodarki). Niestety w kolejnej perspektywie finansowej tego nie będzie, więc obawiam się, że nasza konkurencyjność spadnie – dodał Szymon Żółciński.

Popularne w poprzedniej perspektywie dotacje zostaną również zmniejszone, ponieważ na znaczeniu mają zyskać zwrotne instrumenty finansowania. Eksperci przyznają, że pożyczki, nawet niskooprocentowane, są dużo mniej interesującym sposobem wsparcia inwestorów, szczególnie w okresie, kiedy WIBOR znajduje się na historycznie niskim poziomie.

- Finansowanie zwrotne nie jest wystarczając atrakcyjne, aby zadecydować o podjęciu inwestycji. Powinno być tylko dodatkowym wsparciem – przyznał Szymon Żółciński.

Obecna na spotkaniu przedstawicielka resortu gospodarki uspokajała, że planowana jest również możliwość umorzenia pożyczki. Ministerstwo obserwowało podobne działania w Izraelu, gdzie pożyczki umarzano w przypadku, kiedy inwestycja nie przynosiła spodziewanego dochodu.

- W przypadku instrumentów zwrotnych planujemy możliwość umorzenia pożyczki w przypadku sukcesu, żeby motywować przedsiębiorców – powiedziała Patrycja Zeszutek, zastępca dyrektora Departamentu Wdrażania Programów Operacyjnych w MG.

Przedstawicielka ministerstwa dodała również, że kwestie finansowania zwrotnego zostaną jeszcze poddane konsultacjom społecznym.

Nowa perspektywa finansowania zostanie także w dużo większym stopniu nakierowana na wsparcie działalności badawczo-rozwojowej, w szczególności zaś etapu jej wdrożenia. Temu będzie służył Program Operacyjny Inteligentny Rozwój (POIR), który zastąpi dotychczasowy PO Innowacyjna Gospodarka.  Na ten cel zostanie przeznaczonych aż 10 mld euro. Ważnymi elementami POIR będzie pomoc dla sektora MŚP, wsparcie inteligentnych specjalizacji w regionach oraz kluczowych klastrów, a także działania związane z ochroną środowiska, które będą również wspierane dzięki PO Infrastruktura i Środowisko.

Zebrani w siedzibie Polskiej Agencji i Inwestycji Zagranicznych eksperci zastanawiali się, czy Polska znajduje się już na wystarczająco wysokim poziomie rozwoju gospodarczego, żeby nie potrzebowała nowoczesnym zakładów produkcyjnych i skupiła się głównie na tworzenie ośrodków badawczo-rozwojowych. Ten temat był również dyskutowany w trakcie ostatniego spotkania wicepremiera Janusz Piechocińskiego z wicekanclerzem, ministrem gospodarki i energii Niemiec Sigmarem Gabrielem. Wicepremier nawiązał wówczas do toczącej się na forum europejskim debaty na temat wzmocnienia konkurencyjności przemysłu.

 – Reindustrializacja będzie głównym tematem naszych dyskusji. Wierzę, że wypracowane w jej trakcie ustalenia mogą pozytywnie przełożyć się na rozwój gospodarki całej Unii Europejskiej – podkreślił.

Wicekanclerz Gabriel przyznał, że ostatni kryzys gospodarczy pokazał, jak ważny dla stabilności nowoczesnych rynków jest silny przemysł.

- Poprawa warunków jego funkcjonowania jest jedną z podstaw zapewnienia konkurencyjności UE w wymiarze globalnym – zaznaczył.

"Umowa partnerstwa", dokument, który określa jakie inwestycje mogą liczyć na dofinansowanie, został przyjęty przez Radę Ministrów na początku stycznia 2014 r. Teraz czeka go jeszcze akceptacja przez Komisję Europejską. Jednak Ministerstwo Gospodarki jest przekonane, że KE powinna go pozytywnie zaopiniować.

- Wydaje mi się, że KE nie będzie bardzo zmieniać tego programu. Jest on bardzo wyśrubowany - przyznaje Patrycja Zeszutek.