Nasz kraj utrzymał pierwszą pozycję wśród najlepszych lokalizacji dla biznesu wśród niemieckich inwestorów. Tradycyjnie najbardziej doceniają kadry, a najgorzej postrzegana jest walka z korupcją i administracja państwowa.

Niemcy są jednym z głównych inwestorów w Polsce, drugim pod względem liczby projektów obsługiwanych przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych.

 - Prowadzimy obecnie 28 projektów niemieckich o wartości 526,65 mln euro, które w przyszłości mogą stworzyć ponad 7 tysięcy miejsc pracy. Niemieccy inwestorzy zainteresowani są głównie sektorem motoryzacyjnym oraz usług nowoczesnych – mówi Iwona Chojnowska-Haponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych PAIiIZ.

Dlatego sposób postrzegania przez niemieckie firmy Polski ma znaczący wpływ na liczbę nowych inwestycji w naszym kraju. Z 9. badania atrakcyjności inwestycyjnej krajów Europy Środkowo-Wschodniej  przeprowadzonego przez Polsko-Niemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową wśród ponad 1400 inwestorów niemieckich w 16 krajach regionu, wynika  że Polska nadal uważa jest za dobre miejsce na inwestycje.

Polska na czele regionu

W tegorocznym badaniu Polska utrzymała pozycję lidera, wywalczoną po raz pierwszy w ubiegłym roku, po kilku latach prowadzenia Republiki Czeskiej. Najmocniejsze strony Polski to m.in. kondycja polskiej gospodarki, która pozytywnie wyróżnia się na tle regionu EŚW. 91 proc. respondentów ocenia sytuację gospodarczą w Polsce jako dobrą lub satysfakcjonującą. Średnia ocen pozytywnych dla 16 krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej to 58 proc. Powyżej plasowały się gospodarki: Litwy, Polski, Estonii, Łotwy i Czech.

Inwestorzy zadowoleni są ze swoich inwestycji w naszym kraju. Na pytanie czy ponownie wybraliby Polskę na miejsce inwestycji 94 proc. badanych inwestorów odpowiedziało twierdząco - to najwyższy, obok Estonii, wynik w regionie. Przeciętnie na ponowną realizację projektu w Europie Środkowo-Wschodniej zdecydowałoby się 80 proc. respondentów.

O tym, że inwestorzy dobrze czują się w Polsce świadczy także fakt, że aż połowa ankietowanych przedsiębiorców deklarowała zwiększenie w tym roku zatrudnienia. To najlepszy wynik w całym regionie.

Inwestorzy niemieccy oceniali atrakcyjność inwestycyjną krajów EŚW w oparciu o 21 czynników. Jak w większości badań, Polska najlepiej wypadła w takich kategoriach jak członkostwo w Unii Europejskiej oraz jakość siły roboczej (kwalifikacje, zaangażowanie i produktywność, a także jakość kształcenia akademickiego) i dostępność lokalnych poddostawców.

Wyniki ankiety potwierdza Dirk Elvermann, prezes zarządu BASF Polska, który podczas konferencji prezentującej raport podkreślił, że decyzja o ulokowaniu BASF w Polsce była słuszna i jeśli miałby dokonać wyboru ponownie, zainwestowałby w Polsce.

- Jako niemiecki inwestor doceniamy stabilność prawa i polityki. Ważne jest dla nas również członkostwo w Unii Europejskiej. Obecnie planujemy podwojenie zatrudnienia w Polsce i jesteśmy zadowoleni z kapitału ludzkiego. Polska ma również duży rynek wewnętrzy, dzięki czemu warto tu inwestować – podkreśla Dirk Elvermann.

Czarne chmury na inwestycyjnym horyzoncie

Polska najgorzej postrzegana jest w takich kategoriach jak walka z korupcją i przestępczością, przejrzystość przetargów publicznych, przewidywalność polityki gospodarczej, administracja państwowa oraz system prawny. W tych kategoriach otrzymaliśmy najniższą punktację wśród badanych krajów.

Jednocześnie niemieckim inwestorom w Polsce najbardziej przeszkadza system podatkowy i administracja podatkowa oraz niejasna kwestia pomocy publicznej.

- Firmom doskwiera niepewność co do zachęt inwestycyjnych. Ponieważ firmy obawiały się zmian związanych z pomocą publiczną, w I połowie roku mieliśmy wysyp nowych inwestycji – wyjaśnia Iwona Chojnowska-Haponik.

Dodatkowo, chociaż polski kapitał ludzki jest bardzo dobrze oceniany, nie każdy rodzaj siły roboczej dostępny jest na rynku.

- Brakuje nam pracowników średniego stopnia, rzemieślników – zaznacza Elvermann.

- Niemieccy inwestorzy bardzo zwracają uwagę na dostępność wykwalifikowanej siły roboczej każdego szczebla. To dla nich ważniejsze, niż ceny gruntów – uzupełnia Tomasz Sadzyński, prezesa Łódzkiej SSE.

Wszystkie te aspekty wymagają wytężonej pracy, szczególnie że w ocenie badania pada pytanie, czy Polska zawdzięcza swoją pozycję rzeczywistym zaletom, czy osłabieniu pozostałych krajów regionu. Część ekspertów przychyla się do drugiej opcji i podkreśla, że sytuacja gospodarcza w Europie Środkowo-Wschodniej się poprawia, a nasi sąsiedzi będą nas coraz szybciej doganiać.

- Myślę, że lepiej już teraz mówić o tych słabych stronach, a nie czekać aż stracimy pierwszą pozycję, żeby zastanawiać się co się stało, że do tego doszło – mówi Cornelius Ochmann, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

- Zajęliśmy 1. miejsce dzięki kryzysowi i temu, że postrzegano nas jako „zieloną wyspę”. Drugim czynnikiem był wzrost wydatków na infrastrukturę, związany z Euro2012. Widać to po tym, że wskoczyliśmy na 1. pozycję rok temu. W mojej opinii kryzys się już skończył i kraje regionu będą nas doganiać. Do tej pory mieliśmy uścisk fiskalny, ale teraz trzeba znowu inwestować w infrastrukturę drogową i kolejową – konkluduje Adam Czerniak, główny ekonomista Polityka Insight.