Jakiego planu miejscowego potrzebują inwestorzy, żeby móc realizować inwestycje przemysłowe? Czy małe gminy mogą skutecznie rywalizować o nowe projekty? To tylko kilka z pytań, które padły w trakcie debaty „Zakup terenu inwestycyjnego a potrzeby inwestorów” w trakcie II Ogólnopolskiej Konferencji Tereny Inwestycyjne Info.
W Polsce jedynie 30 proc. terenu pokryte jest miejscowanymi planami zagospodarowania przestrzennego, a i tak połowa z nich jest nieaktualna. To z jednej strony zła wiadomość, ponieważ inwestor musi ubiegać się o wydanie indywidualnych warunków zabudowy, co wydłuża cały proces inwestycyjny, a z drugiej strony dobra, ponieważ pozwala na przygotowanie kolejnych planów według bardziej uniwersalnego klucza.
Plan to podstawa
Inwestor podejmując decyzję o nowym przedsięwzięciu chce mieć pewność, że będzie mógł na zakupionym terenie zrealizować zaplanowany projekt. Zebrani eksperci zastanawiali się jak należy przygotować miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, aby pozwolił na zrealizowanie inwestycji przez jak największą liczbę przedsiębiorców.
- Urbaniści mają pewną tendencje do rygoryzmu, niektóre plany są zbyt restrykcyjne i szczegółowe. To częściowo wynik wprowadzenia jednostopniowej procedur planistycznej i występowania o pozwolenie na budowę. To powoduje, że plan musi być bardzo szczegółowy, a w przypadku pojawienia się nowego inwestora, nieobecnego przy przygotowaniu planu, powstaje konieczność jego zmiany. Plany szczegółowe są dobre dla prostych inwestycji, które da się w planie odpowiednio opisać – mówił Grzegorz A. Buczek, wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich.
Największą szansę zainteresowania inwestorów ma działka, która jak najszerzej określa możliwe do zrealizowania na niej inwestycje.
- Jeśli plan zagospodarowania przestrzennego traktuje tereny inwestycyjne najbardziej liberalnie jak to może, bez szczególnych ograniczeń, tym większa szansa, że inwestor się nim zainteresuje. Inwestorzy często się pytają, czy mogą postawić jakiś określony rodzaj hali, dlatego przy kolejnych edycjach planu staraliśmy się pozbywać wszelkich ograniczeń i teraz na terenach inwestycyjnych mamy dużą dowolność realizacji inwestycji – dodał Henryk Zaguła, I zastępca prezydenta Miasta Dąbrowa Górnicza.
- Nie można oczekiwać, że wszystkie gminy w Polsce będą wyglądać i rozwijać się tak samo. Czasami miejscowy plan jest pochodną wyboru np. jakiejś polityki proekologicznej, która wymaga określonych ograniczeń. Z kolei gmina, która nie posiada dużej wartości przyrodniczej może stawiać na radykalne uprzemysłowienie. – dodał Grzegorz A. Buczek.
Eksperci rozmawiali również o tym, że źle przygotowany, przestarzały i niedopasowany plan może stanowić przeszkodę w realizacji nowej inwestycji.
- W przypadku naszego projektu Fabryka Grohmana w Łodzi zmiany w planie były konieczne. Gdyby zmiany były niemożliwe i nie można było terenu dopasować do naszych potrzeby, czyli działalności przemysłowej i usługowej, to nie włączylibyśmy tej nieruchomości do strefy. W tym przypadku lepiej byłoby nawet, gdyby tego planu nie było. Czasami, jeśli plan jest zły, to lepiej działać w oparciu o studium, czy indywidualną decyzję o warunkach zabudowy. Miasto współpracowało ze strefą przy zmianie planu. Dzięki temu możemy się dalej rozwijać na tym terenie – opowiadała o drodze do zagospodarowania terenu dawnej fabryki w centrum Łodzi Magdalena Plecińska, zastępca dyrektora ds. kontroli i obrotu nieruchomościami, Departament Obsługi Inwestora, Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna S.A.
Jak w sklepie
Kolejnym wątkiem dyskusji były rozważania na temat tego jak można zachęcić inwestor do zainteresowania się konkretną gminą, czy terenem. Jednym z pomysłów jest wspólne przygotowanie programu promocji przez mniejsze samorządy, które tworzą komplementarną ofertę dla firm. Opowiadał o tym lider projektu “Wspólna promocja gospodarcza Gubina, Krosna Odrzańskiego, Kargowej i Skwierzyny”.
- Nasz projekt promocyjny miał na celu m.in. rozpoznanie jakie branże możemy pozyskać i jakie są ich potrzeby. Teraz jak przyjdzie do nas inwestor, to możemy mu powiedzieć: Jeśli potrzebuje Pan węzeł komunikacyjny to jest on koło Skwierzyny, gdzie znajduje się węzeł drogi ekspresowej S3. Można tam korzystać z szybkiego wyjazdu z drogi inwestycyjnej. Jeśli chodzi o Kargową, to leży ona na granicy województwa wielkopolskiego i lubuskiego. Wiadomo, że w Wielkopolsce tereny inwestycyjne są dużo droższe, niż na terenie Lubuskiego, więc to może być oferta skierowana do tych, którzy chcieliby inwestować w Wielkopolsce, ale mogą pomyśleć, że warto odjechać 10-15 km i mieć tańszy teren. Z kolei Gubin leży przy granicy polsko-niemieckiej i może przyciągnąć np. innymi przepisami, niż te obowiązujące w Niemczech. W Krośnie Odrzańskim znajduje się potencjał do wykorzystania rzeki Odry. Połączyliśmy potencjały, a nie próbowaliśmy ze sobą konkurować. Gmin w Polsce jest 2,5 tys., a każda z nich jest przedsiębiorstwem i miejscem prowadzenia biznesu – mówił Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego.
- Podoba mi się współpraca małych samorządów. Od dłuższego czasu mówiono, że potrzeba do tego przepisów, ale to nieprawda, potrzebna jest wola polityczna – komentował Grzegorz A. Buczek.
Kolejną kwestią jest przygotowanie urzędu do obsługi inwestora. Tutaj liczy się nie tylko znajomość języków obcych, czy dobrze skonstruowane materiały promocyjne, ale również szybkość udzielanych informacji oraz ułatwienie procesu inwestycyjnego.
- Inwestorzy oczekują tego, czego my oczekujemy znajdując się w sklepie, czyli chcą być profesjonalnie obsłużeni. Nie interesuje nas, czy kierownik dzisiaj jest, czy go nie ma. Inwestor, który do nas przychodzi, nie ma obowiązku znać procedur obowiązujących w urzędzie miasta. Dla niego informacja, że decyzję o decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych musi wydać wydział ekologii, jest bzdurna. To my musimy powiedzieć, żeby nie przejmował się procedurami, tylko składał właściwe dokumenty – podkreślił Henryk Zaguła.
Formuła na uzbrojenie
Magnesem na inwestorów są w pełni przygotowane, uzbrojone w sieci ciepłownicze, kanalizacyjne, wodociągowe, gazowe, czy elektroenergetyczne. Jednak poszczególne branże mają odmienne wymagania odnośnie poszczególnych elementów infrastruktury, jak więc przygotować grunt dla inwestora, jednocześnie nie wydając zbędnych środków z budżetu?
- Problem z uzbrojeniem terenu wynika z tego, że nie wiadomo jaki inwestor przyjdzie i jakie będzie miał wymagania. Dlatego poszliśmy w inną stronę. Mamy koncepcję rozwiązania wszystkich mediów i pieniądze w budżecie na realizację. Teraz mamy trzech inwestorów, którzy dokładnie określili ile potrzebują prądu, wody, gazu, ile będą produkować ścieków. Pod ich potrzeby planujemy konkretne rozwiązania - mówił Henryk Zaguła.
O ile greenfieldy można stosunkowo szybko przystosować do potrzeb inwestorów, to tereny poprzemysłowe, wymagające kompleksowej rewitalizacji, bywają trudniejszym orzechem do zgryzienia. Na szeroko rozumiane działania rewitalizacyjne na lata 2014-2020 przewidziano co najmniej 25 mld zł, z czego ok. 22 mld zł będzie pochodzić z programów unijnych, a ok. 3 mld ze środków budżetu państwa oraz budżetów samorządów, jednak nie wszystkie jednostki mogą skorzystać z tych środków.
- Poszukujemy możliwości rewitalizacji terenów poprzemysłowych. Jako strefa nie możemy skorzystać ze środków z programu rewitalizacji, ale szukamy innych rozwiązań np. poprzez partnerstwo publiczno-prywatne – mówiła Magdalena Plecińska.