Wciąż nie został rozwiązany konflikt pomiędzy ukraiński miliarderem Siergiejem Tarutą a Agencją Rozwoju Przemysłu. Obie strony konfliktu oskarżają się o złe intencje.
 

Taruta, który kontroluje 75 proc. akcji stoczni poprzez spółkę Gdańsk Shipyard Group, przyleciał do Polski, aby zaapelować o kontynuację rozmów w sprawie pomocy dla stoczni. Przy okazji przyznał, że aby stocznia odzyskała rentowność, potrzebne jest dodatkowych 180 mln zł. Miliarder oczekuje tutaj pomocy ze strony ARP, która jest właścicielem pozostałych 25 proc. akcji Stoczni Gdańsk.

Taruta zarzuca Agencji, że nie jest zainteresowana rozwojem stoczni oraz gra na czas, aby przedsiębiorstwo było zmuszone do ogłoszenia upadłości. Podkreślił, że ARP, poprzez finansowanie budowy grupy stoczniowej poprzez fundusz inwestycyjny Mars, godzi w interesy Stoczni Gdańskiej. Miliarder podkreślił, że zależy mu nie na wkładzie gotówkowym, ale na znalezieniu nabywców na część aktywów stoczni. Konflikt między akcjonariuszami trwa od lipca.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".