– Poszukiwania oraz wydobywanie gazu łupkowego wymaga wiedzy, doświadczenia i dużych pieniędzy. Nie mamy ani jednego, ani drugiego, ani trzeciego – mówi Paweł Olechnowicz, prezes Lotosu. Grupa szuka więc partnerów biznesowych do realizacji łupkowych inwestycji. Prezes zdradza, że dotychczasowe rozmowy zapowiadają się obiecująco.

Lotos rozpoczyna odwierty poszukiwawcze na Litwie i zapowiada, że gdy tamtejszy rząd ogłosi kolejną rundę koncesyjną, to będzie w niej uczestniczyć. W Polsce natomiast Lotosowi udało się zdobyć licencję na wydobycie gazu ze złóż konwencjonalnych i łupkowych tylko na Morzu Bałtyckim. – Te koncesje zostały rozdysponowane w momencie, kiedy Lotos prowadził inwestycje w downstream i pierwsze kroki w upstream w zakresie poszukiwań wydobycia ropy naftowej poprzez firmę Petrobaltic, z rozszerzeniem działalności na Litwie i szelfie Morza Norweskiego – wyjaśnia Paweł Olechnowicz.

Dziś Lotos może bardziej skoncentrować się na nowych inwestycjach i nie wyklucza kupienia kolejnych licencji. – Prowadzimy rozmowy z partnerami, którzy mają koncesje na rynku polskim na lądzie. Tutaj jakakolwiek transakcja ukierunkowana tylko na przejęcie koncesji i realizację jakiegoś pomysłu poszukiwania gazu niekonwencjonalnego raczej nie wchodzi w rachubę, bo jest i zbyt kosztowna, i zbyt ryzykowna – Paweł Olechnowicz mówi o łupkowych planach Lotosu.

Spółka bierze natomiast pod uwagę transakcje wiązane, typu wydobycie gazu na złożach B4-B6 i powiązanie ich z „rozsądnym udziałem w koncesji na lądzie”. – Wiele może się zdarzyć. Ze spotkań biznesowych, z pomysłów, które mamy my albo nasi partnerzy, o których nie mogę mówić, może wyniknąć wiele ciekawych rzeczy – zdradza Olechnowicz.