Władze Częstochowy dążą do zerwania z wyłącznie religijnymi skojarzeniami. Jednak by to śląskie miasto mogło cieszyć się inwestycjami, potrzebuje bogatego partnera. 

W ostatnich tygodniach o Częstochowie mówiło się głównie w kontekście in vitro. To jeden sygnałów, że wraz ze zmianą warty w urzędzie miasta zmieniło się również podejście do zarządzania miastem. Częstochowa nie chce się już tylko kojarzyć z sierpniowymi pielgrzymkami na Jasną Górę, czy obowiązkowym wyjazdem do klasztoru w klasie maturalnej, tylko z nowoczesnym zarządzaniem i wyjściem naprzeciw nie tylko potrzebom mieszkańców, ale także przedsiębiorców.

- Klimat inwestycyjny w mieście się zmienia, tego wymagam od moich urzędników. Mój sukces zależy od sukcesów działających tu przedsiębiorców– nie ukrywa prezydent Częstochowy, Krzysztof Matyjaszczyk.

Jednym z przykładów takich działań mogą być co miesięczne spotkania prezydenta miasta z przedsiębiorcami, podczas których zarówno biznesmeni mogą poskarżyć się na napotykane problemy, jak i włodarze miasta mają szansę poznać opinię na temat najnowszych propozycji samorządu. O tym, że Częstochowa jest gotowa na wiele, żeby przyciągnąć inwestorów świadczy chociażby, że miasto konsultowało z przedsiębiorcami  pomysł na kolejną ulgę dla przedsiębiorców – tym razem dla tych, którzy zdecydują się zainwestować z nowoczesne i innowacyjne technologie.

- To nie jedyna ulga dla przedsiębiorców. Rada Miasta podjęła w kwietniu dwie uchwały. Jedną o pomocy regionalnej, która zwalnia z podatku od nieruchomości duże podmioty, które zainwestują i chcą uzyskać pomoc do 40 proc. wartości inwestycji. Maksymalnie mogą korzystać z tego do 15 lat. Druga ulga jest na tworzenie nowych miejsc pracy, tzw. de minis, gdzie nawet jeśli inwestor stworzy tylko 1 miejsce pracy, to może odliczyć sobie 2-letni koszt tej pracy w podatku od nieruchomości. Przy czym warunek jest taki, że musi przez 3 lata utrzymać to miejsce pracy. - mówi naczelnik wydziału ds. rozwoju miasta, Jarosław Ferenc.

Miasto liczy nie tylko na nowe inwestycje, ale również na współpracę przy miejskich projektach. Jednym z projektów, dla którego miasto poszukuje inwestora, jest teren tzw. Cepelii, który znajduje się w samym centrum miasta przy al. Najświętszej Marii Panny. Obecnie znajduje się tam Galeria Miejska, jednak miasto ma pomysł na bardziej komercyjne wykorzystanie tej działki.

- Inwestorów gotowych do zainwestowania kapitału na tym terenie szukaliśmy już kilka lat temu.  Jeden z inwestorów miał pomysł na stworzenie tutaj zadaszonej uliczki ze sklepami, na kształt tej znajdującej się w Brukseli. Niestety, jego plany pokrzyżował kryzys z 2008 roku – mówi Ferenc.

Teraz władze miasta czekają  do końca grudnia na pomysły inwestorów na zagospodarowanie terenu. Włodarze Częstochowy widzą możliwość powstania tu Centrum Konferencyjno-Targowego, ale są gotowe na inwestycje handlową.

- Chcielibyśmy zrealizować tę inwestycję wraz z prywatnym partnerem, coś na kształt partnerstwa publiczno-prywatnego, ale prawdopodobnie nie w oparciu o ustawę o PPP – zdradza naczelnik Ferenc.

Miasto ma pomysł również na zagospodarowanie ponad 41 ha terenów inwestycyjnych „Lisiniec”.


- Z badań wynika, że mieszkańcy Częstochowy najbardziej pragną z nowych inwestycji aquaparku – mówi Ferenc.

Na terenie dawnych glinianek nazywanych przez mieszkańców, Bałtyk, Adriatyk i Pacyfik ma powstać cały kompleks rekreacyjny. Jest miejsce na centrum sportu i rekreacji, jak również na aquapark i infrastrukturę turystyczno-hotelową.

- To tereny uzyskane w ramach wywłaszczenia, a ich funkcje zostały określone jako rekreacyjne, dlatego nie może tu powstać nic innego – podkreśla Ferenc.

Na razie władze miasta zdradzają, że trwają już rozmowy z potencjalnym inwestorem na tym terenie, niemiecką firmą, która poczyniła już podobne inwestycje w Polsce. Jak jednak pokazały już przykłady w innych miastach, diabeł tkwi w szczegółach i inwestor, który musi zainwestować ok. 100 mln euro będzie drobiazgowo analizował możliwości zwrotu inwestycji w aquapark.

- Najpierw Częstochowa zostanie tygrysem Śląska, potem Polski. A potem jeszcze zobaczymy – podsumowuje ambicje miasta prezydent Matyjaszczyk.