Wywiad z Danielem Bieniasem, Dyrektorem Zarządzającym CBRE.
Jaki wpływ będzie miał koronawirus na postrzeganie polskiego rynku nieruchomości komercyjnych przez inwestorów?
– Polska to największy rynek w Europie Środkowo-Wschodniej pod względem wartości transakcji inwestycyjnych. Tylko w 2019 roku ich wartość przekroczyła 7,7 mld euro. Nasz kraj przyciąga inwestorów z różnych stron świata, w tym m.in. Europy, Afryki, Azji i Pacyfiku. Należy się spodziewać, że ich zainteresowanie Polską nie osłabnie. Może się za to zmniejszyć wartość transakcji ze względu na panującą epidemię koronawirusa, bo decyzje o inwestycjach mogą być odkładane przez inwestorów, którzy czekają na moment, w którym będzie większa jasność co do wpływu epidemii na gospodarkę i rynek nieruchomości.
– Wiele też zależy od tego, jak będzie się rozprzestrzeniała epidemia, jednak Polska jako kraj pozostanie w Europie ważnym kierunkiem dla inwestorów, którzy będą szukali miejsca do alokacji swoich zasobów, gdy sytuacja się ustabilizuje.
Daniel Bienias, dyrektor zarządzający CBRE
Reklama
Reklama
Czy azjatycki kapitał przestanie napływać do Polski?
– W 2019 roku inwestorzy z Azji znaleźli się w pierwszej ósemce najaktywniejszych na naszym rynku pod względem zainwestowanego kapitału. Obecnie, w przypadku inwestorów z całego świata, w tym azjatyckich, podróże międzynarodowe i krajowe są poważnie ograniczone. To nie wpłynie na te umowy inwestycyjne, które były już w zaawansowanym stadium, ale umowy, które należy jeszcze ustrukturyzować i gdzie wymagane są wizyty, są zazwyczaj odraczane. Dotyczy to zarówno inwestorów krajowych, jak i międzynarodowych. Prawdopodobnie przepływ transakcji będzie w większym stopniu zależny od inwestorów już obecnych na polskim rynku, ponieważ znają oni lepiej lokalne warunki. Gdy sytuacja się ustabilizuje, kapitał międzynarodowy, w tym kapitał z Azji, prawdopodobnie odnotuje silne odbicie, ponieważ długoterminowe czynniki napędzające strategie inwestycyjne pozostaną nienaruszone.
Reklama
Jak koronawirus wpłynie na rynek biurowy i model pracy, czy biura będą nadal potrzebne, skoro dziś zdajemy egzamin z pracy zdalnej?
– Rzeczywiście epidemia koronawirusa to dla wielu firm egzamin z pracy zdalnej. Z ostatnich prognoz firmy Gartner wynika, że nawet co trzeci zdalny pracownik nie wróci już na pełen wymiar pracy do biura. Należy jednak podkreślić, że koronawirus przyspieszył tylko coś, co i tak czekało rynek pracy.
– Z naszego ostatniego badania, przeprowadzonego wspólnie z Grafton Recruitments, wynika, że zdecydowana większość polskich pracowników liczy na możliwość pracy zdalnej przez co najmniej jeden dzień w tygodniu (86%) – 28% z nas wystarczyłby jeden dzień pracy poza biurem, 31% liczy na dwa dni, 14% chętnie pracowałoby zdalnie przez trzy dni, a rekordziści (13%) chcieliby wpadać do biura tylko raz w tygodniu. Co więcej, aż 51% pracowników przyznaje, że możliwość pracy zdalnej wpływa na ich efektywność. Zatem koronawirus tylko wzmocnił trend, który i tak stałby się normalnością. To wcale jednak nie znaczy, że biura przestaną być potrzebne. Pracownicy zyskają swobodę wyboru miejsca pracy, ale nadal to w biurze będą spotykali się z innymi pracownikami i klientami. To właśnie aspekt społeczny jest najważniejszy. Myślę, że epidemia koronawirusa, która zamknęła nas w domach, pokazała wszystkim wyraźnie jako bardzo potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem. Kontakty interpersonalne w miejscu pracy są bardzo istotne, a żeby były możliwe, kluczowe jest biuro.