Z Zygmuntem Łopalewskim, rzecznikiem firmy Indesit, rozmawia Marta Śniegocka.

Co zdecydowało, że firma Indesit zdecydowała się wejść do Polski?

Biuro handlowe otworzyliśmy w Polsce w 1992 roku, w Warszawie. Wtedy sprzedawaliśmy sprzęt produkowany głównie we Włoszech, jednak potencjał polskiego rynku zdecydował, że zaczęliśmy myśleć o inwestycji przemysłowej. Pierwsza inwestycja przemysłowa miała miejsce w Łodzi, gdzie zastaliśmy bardzo sprzyjający klimat inwestycyjny. To był czas, kiedy Łódź przyciągała wiele takich duży inwestycji przemysłowych. W mieście pojawiła się luka w obszarze przedsiębiorstw związana z tym, że padał przemysł tekstylny. Dlatego pojawiliśmy się tam z fabryką kuchenek. Kolejne inwestycje brały się z coraz lepszego doświadczenia w Polsce.

To banalna odpowiedź, ale inwestycje biorą się głównie z takiego a nie innego położenia Polski. Indesit jest firmą mocno skupioną na Europie, zarówno Zachodniej, Wschodniej, jak i Południowej. Dlatego względy logistyczne są bardzo ważne i centralne położenie Polski jest, wśród innych zalet, dominujące.

Jak zatem wygląda obecnie zaangażowanie inwestycyjne  firmy Indesit w Polsce?

W tej chwili posiadamy 4 fabryki w Polsce. Mówimy o dwóch mocno rozbudowanych fabrykach w Łodzi. Pierwsza powstała fabryka kuchenek w Łodzi w 1999 roku, zaś w 2004 roku powstała fabryka lodówek.  Obydwie zostały ostatnio rozbudowane o nowe linie produkcyjne. Natomiast w radomszczańskiej podstrefie Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej jesteśmy de facto od 2006 roku, zaś produkcję rozpoczęliśmy w 2008 roku. Tutaj mamy dwa zakłady. Jeden to fabryka pralek, a druga zmywarek.

Jakie czynniki wpłynęły na decyzję o lokalizacji dwóch fabryk w Radomsku?  Czy decyzja o inwestycji dotyczyła na wejściu obydwu zakładów?

Decyzja zapadła od razu odnośnie dwóch fabryk. Są to dwie hale produkcyjne połączone ze sobą. Jest to jedna wielka kubatura z dodatkową przestrzenią magazynową. Pod tego typu gigantyczne inwestycje potrzebna jest bardzo duża ilość terenu, a jeśli chodzi o Łódź to w czasie, gdy zapadały  decyzje, nie było wystarczającej liczby terenów. W Łodzi posiadaliśmy tereny, które wystarczyły do ostatniej rozbudowy, natomiast nie były to działki, na których można było ulokować dwie gigantyczne fabryki, które same z magazynami mają ok. 14 ha pod dachem. W związku z tym zaczęliśmy się rozglądać. Pomogli nam nasi partnerzy z Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, którzy zainteresowali nas Radomskiem. Wszystkie parametry odnośnie inwestycji pasowały, ale najbardziej baliśmy się problemów związanych z pozyskaniem pracowników na tym rynku, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to z jednej strony zagłębie przemysłowe (przemysłu meblarskiego), a  z drugiej strony jest to jednak lokalizacja mocno związana ze wsią. Radomsko nie jest szczególnie duże. W przypadku miasta 50 tys. chęć zatrudnienia docelowo ponad 1 tys. pracowników jest naprawdę dużym wyzwaniem.

Co Państwa ostatecznie przekonało do Radomska?

Nasi partnerzy z miasta, którzy mówili, że nie ma się czego obawiać. Dzięki współpracy ze wszystkimi jednostkami, w tym również z samorządem, udało się przeprowadzić te pierwsze, najtrudniejsze procesy. Powiodło się zakończenie procesu inwestycyjnego w rekordowo krótkim czasie. Od momentu podjęcia decyzji o inwestycji poprzez wbicie łopaty i rozpoczęcie produkcji minął rok. Zawsze podkreślamy, że trudno przejść szybciej przez te wszystkie fazy, przy inwestycji wartej ok. 100 mln euro.

Czy tak szybkie zakończenie inwestycji było również zasługą współpracy z samorządem?

Tak, zawsze to podkreślamy. Aspekty fizyczne, które oferuje dany samorząd, takie jak dostępne i przygotowane tereny w Strefie czy poza Strefą, dobra komunikacja, czy dobra cena, są bardzo ważne. My jednak zawsze powtarzamy, że to czynnik ludzki jest niebagatelny. Szczególnie ma to znaczenie w pierwszych kontaktach biznesowych. Jeśli na początku współpraca dobrze się układa, to nawet jeżeli następnie pojawiają się pewne trudności, a nie ukrywamy, że również w Radomsku mieliśmy pewne tematy, które nie były łatwe, to na bazie wspólnego zaufania wszystkie te problemy udaje się zwalczyć i wyjść na prostą.

A mógłby Pan przybliżyć problemy, które napotkał Indesit w Radomsku?

Mieliśmy pewien problem związany z umową inwestycyjną, ale udało się poradzić, dzięki mediacjom ze strony Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej.  Natomiast w pewnym momencie obserwowaliśmy problem z pozyskaniem siły roboczej, ale było to dosyć charakterystyczne dla tamtego okresu. Wówczas sytuacja gospodarcza była zupełnie inna, niż teraz. Pojawiło się bardzo dużo nowych inwestycji i trzeba było być bardzo aktywnym na rynku pozyskiwania pracowników. Pracownicy mieli trochę inne podejście, niż dzisiaj.

W czym zmieniło się to podejście?

Obecnie pracownicy bardziej szanują pracę, niż w roku 2007. W tamtym czasie okazało się, że w Radomsku istnieje problem, jak domyślam się charakterystyczny nie tylko dla tego miasta, związany z tym, że statystyki pokazują wysokie bezrobocie, podczas, gdy faktyczne bezrobocie jest o wiele niższe, ze względu na bardzo dużą „szarą strefę”. Początkowo w Radomsku obserwowaliśmy to zjawisko. Duża liczba osób, do których kierowaliśmy swoją ofertę, była zatrudniona na „czarno” w przemyśle meblarskim. Myślę, że jest to kwestia wspólnej edukacji, zarówno jednostek publicznych, jak i samych firm, które muszą pokazać, głównie młodym osobom, że lepiej jest pracować w stabilnej firmie z możliwością rozwoju, niż szukać trochę wyższych zarobków, ale bez zabezpieczenia socjalnego. To był faktycznie problem. Sądzę jednak, że teraz ten trend się odwraca.

Jak wyglądała kwestia pozyskania kadry menadżerskiej?

Jeśli chodzi o taką kadrę, to nie było problemów. To jest bardzo mobilna grupa zawodowa. Nie ma problemu, żeby menadżerzy dojeżdżali z innych miast, szczególnie z Łodzi i Częstochowy.

A jak reagują na Radomsko pracownicy zagraniczni?

W Indesit pracują obecnie wyłącznie Włosi. Włoscy menadżerzy bardzo sobie chwalą Radomsko, chociaż na początku pojawia się kryzys poznawczy. Gdzie jest to miasto? Jakim miastem jest Radomsko? Na szczęście połączenia drogowe są bardzo dobre i wszystkie atrakcje są dostępne w zasięgu godziny. Natomiast jeżeli chodzi o Radomsko, to jest to miasto przyjazne do życia. Mniejsze miasta mają w sobie to „coś”, co powoduje, że Włochom się dobrze tutaj żyje.

Wracając do kwestii produkcji, jaka jej  część przeznaczona jest na rynek polski, a jaka na eksport?

Rynek polski nadal nie jest tak duży jak czołowe rynki europejskie m.in. Wielka Brytania, czy Rosja. Obecnie pojemność rynku to 4,5 mln urządzeń dla wszystkich graczy, nie tylko dla firmy Indesit. W tej chwili eksportujemy 80 proc. urządzeń do różnych krajów Europy.

W związku z tak dużą produkcją przeznaczoną na eksport – jak wygląda znaczenie infrastruktury transportowej w Państwa firmie? Czy spedycja skupia się na transporcie drogowym, czy wykorzystuje pomocniczo również inne rodzaje transportu np. kolejowy?

U nas problemem jest to, że mówimy o sprzęcie, który ma duże gabaryty. Nie są to iPhone’y, które można przesłać używając cargo lotniczego z Tajwanu, czy też z Chin. Dlatego koszty logistyczne są znaczne. Oczywiście ubolewamy, że w Polsce jest pewien problem z transportem kolejowym. Obecne trudności PKP Cargo są niezałatwioną sprawą, która mocno boli. W związku z tym jesteśmy skazani na transport drogowy.

Jak racjonalizują Państwo ten transport?

Trzeba pamiętać, że jest to transport części potrzebnych do wyprodukowania wielkiej liczby sprzętu, ale także wywiezienia olbrzymiej liczby sprzętu. Dlatego optymalizacja tego procesu przynosi gigantyczne zyski w skali makro. Z tego powodu stawiamy na coraz mocniejszą racjonalizację dostaw komponentów tak, aby coraz większy ich procent pochodził z Polski. Faktycznie możemy się poszczycić tym, że coraz więcej naszych poddostawców wędruje za nami i tutaj lokuje swoje inwestycje. Z drugiej strony chodzi również o to, aby dostawa sprzętu odbywała się z jak największym pominięciem magazynów. Dlatego dostawy powinny odbywać się bezpośrednio z fabryki do naszego klienta. Oczywiście należy pamiętać, że nie zajmujemy się dostawą detaliczną, ale hurtową.

Czy mają Państwo plany reinwestowania w Radomsku?

Nie. Na dzień dzisiejszym muszę powiedzieć jasno i wyraźnie, że nie mamy takich planów. Oczywiście patrzymy na to ile mamy terenów i ile z nich jest pokrytych. Natomiast dobrze jest mieć pewien bufor, który gdzieś w przyszłości może zostać spożytkowany na różne cele.

Czy podobnie przedstawiana się sytuacja w Łodzi?

Tam zakończyliśmy niedawno pewien projekt reinwestycyjny i na dzień dzisiejszy nie ma kolejnych planów na tego typu działania.