W Polsce mamy ich 14. Na świecie są ich tysiące. Mają przyśpieszać rozwój gospodarczy – więc warte są specjalnych przywilejów podatkowych. Tyle że na ich dobroczynność nie ma mocnych dowodów.

Gdy po 1989 r. pod wodzą profesora Leszka Balcerowicza przeorano polski krajobraz gospodarczy, wydawało się, że Gliwice znalazły się na bardzo nieurodzajnym gruncie. Wszyscy wiedzieli, że przemysł wydobywczy, na którym opierała się jego pomyślność, pójdzie w odstawkę i w lokalnej kopalni węgla kamiennego sztygar odgwiżdże niebawem ostatnią zmianę.

Minęło 25 lat. Chociaż kopalnię faktycznie zamknięto, Gliwice to jedno z najprężniej rozwijających się polskich miast – ze sporym budżetem, niewielkim zadłużeniem i bezrobociem oscylującym wokół 5 proc. Proroctwo upadku się nie ziściło. Dlaczego?

Włodarze miejscy mają jedno sztandarowe wyjaśnienie: od 1996 r. w Gliwicach działa specjalna strefa ekonomiczna. Firmy (m.in. General Motors), które tam działają, dają ludziom pracę, a lokalnej gospodarce impuls rozwojowy. więcej na gazetaprawna.pl >>>