Nikt nie spodziewa się, że szczyt G8 w amerykańskim Camp David przyniesie znaczące decyzje. To raczej spotkanie starych znajomych na pogawędce.

Na spotkaniu stawią się przywódcy gospodarczych potęg świata - Stanów Zjednoczonych, Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Rosji, Francji i Włoch, aby dyskutować o szeregu problemów, w tym o głodzie w Afryce, zmianach klimatu oraz zagrożeniu nuklearnym ze strony Korei Północnej i Iranu.

"Rzeczpospolita" cytuje Kati Suominen, ekspertkę z German Marshall Fund: "To nie jest spotkanie, na którym podejmuje się decyzje. Nie umniejszałabym jednak znaczenia szczytów G8. W każdej sytuacji lepiej jest rozmawiać, niż nie". Zaletą G8 jest to, że w odróżnieniu do znacznie większego G20, pozwala porozmawiać w swobodnej atmosferze i mniejszym gronie. Eksperci spodziewają się, że po tegorocznym szczycie zostanie ogłoszony apel o oszczędności budżetowe.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".