Kurczący się bank gruntów inwestycyjnych kreuje doskonałą szansę dla starszych nieruchomości. Polska to zdecydowany lider regionu CEE pod względem dynamicznego rozwoju sektora nieruchomości komercyjnych. W czym tkwi potencjał wzrostu branży? Do niedawna były to niezabudowane i jednocześnie świetnie zlokalizowane grunty inwestycyjne. Dziś, w miarę jak liczba białych plam na mapie polskich aglomeracji maleje, uwaga funduszy i deweloperów naturalnie kieruje się ku obiektom wymagającym rewitalizacji, modernizacji lub zmiany funkcji.

Zrewitalizuj mnie

Aktualnie trudno wskazać dużą polską aglomerację w której prywatni inwestorzy, czy też władze miejskie nie angażowałyby się w projekty wymagające rewitalizacji. Oczywiście skala warszawskiego rynku i jego prestiż spowodowały, że to w stolicy przeprowadzono dotąd najwięcej takich inwestycji. Według JLL, w Warszawie nadal znajduje się ponad 100 budynków biurowych, które mogą zyskać drugie życie. Ciekawych propozycji nie brakuje też w innych częściach Polski. W Łodzi ma miejsce jedna z największych rewitalizacji w historii miasta i jeden z najciekawszych tego typu projektów w Polsce, czyli przebudowa dawnych zakładów Polmosu, gdzie powstaje Monopolis. Poza przestrzeniami biurowymi znajdzie się tam przedszkole, basen, teatr, liczne restauracje, świetlica środowiskowa, galeria wystawiennicza i muzeum poświęcone historii zakładów Polmosu. Inwestycja będzie miejscem otwartym na biznes i mieszkańców miasta, które dodatkowo pomoże w zrównoważonym rozwoju śródmieścia. Trójmiasto czeka natomiast na zagospodarowanie terenów postoczniowych w Gdańsku i w Gdyni.

– Rosnąca popularność terenów lub obiektów wymagających rewitalizacji widoczna jest już od pewnego czasu. Jest to często związane ze zmianami planistycznymi, które dopuszczają np. budowę wyższego obiektu w miejscu aktualnie występującej zabudowy, a co za tym idzie możliwość realizacji najkorzystniejszej ekonomicznie inwestycji. Analizując ten wątek nie można nie wspomnieć również o terenach poprzemysłowych, które są rekultywowane i na których deweloperzy realizują różnorodne, wielofunkcyjne projekty komercyjne. Dzięki tego typu inwestycjom kreowane są nowe, rozpoznawalne miejsca na mapie miasta. Coraz częściej również deweloperzy kładą dużo większy nacisk na tzw. „placemaking”, czyli na tworzenie miejsc, a nie realizowanie budynków. Najlepiej widać to na stołecznym rynku, na którym znajdziemy już kilka takich inwestycji, – mówi Mateusz Polkowski, dyrektor badań rynku i diradztwa, JLL.

Najbardziej znanym i barwnym przykładem rewitalizacji jest Hala Koszyki, dzięki której Warszawa dołączyła do grona największych światowych metropolii takich jak Nowy Jork, Londyn, Oslo, Rotterdam czy Florencja, gdzie w halach targowo-restauracyjnych pod jednym dachem tętni życie i spotykają się smaki z całego świata. Rewitalizacja, choć bardzo popularna, niesie jednak ze sobą również wyzwania.

– Przyjmuje się, że odrestaurowanie zabytkowych budynków może być droższe niż realizacja nowej nieruchomości od podstaw. Niemniej jednak ze względu na chęć zachowania charakteru danego miejsca, poszanowania jego historii lub objęcie danej nieruchomości ochronę konserwatorską, stara, istniejąca zabudowa jest często odrestaurowywana i zyskuje nowe życie. Stanowi później integralną część większego projektu składającego się zarówno z obiektów historycznych jak i z nowoczesnej zabudowy. Nadaje charakter danemu miejscu, – powiedział Mateusz Polkowski.

Biura z duszą

Jak wynika z danych JLL, na koniec pierwszego półrocza na polskim rynku biurowym aż 1,8 mln mkw. powierzchni znajdowało się w budowie. Podaż przekroczyła symboliczny poziom 10 mln mkw. biur, z czego 5,4 mln stanowią zasoby biurowe stolicy.

– Polska jest stosunkowo młodym, ale szybko nasycającym się rynkiem biurowym. Sektor potrzebuje więc inwestorów, którzy z podobną uwagą będą analizować starsze, kilkunastoletnie projekty, jak i te, które powstały zaledwie rok, czy kilka lat temu. W ten sposób cała branża ma szansę na zrównoważony rozwój, a najemcy – na możliwość wyboru spośród setek projektów biurowych oferujących podobny komfort pracy oraz rozwiązania zapewniające optymalizację kosztową i pozytywnie wpływające na środowisko. Tam, gdzie nie jest możliwe podniesienie standardu projektu, tak aby w pełni odpowiadał na potrzeby użytkowników, warto rozważyć zmianę funkcji obiektu, – mówi Karol Klin, head of leasing department Globalworth Poland.

W ostatnich ośmiu miesiącach Globalworth dokonał jednych z najciekawszych transakcji inwestycyjnych na rynku biurowym w Polsce. W marcu firma ogłosiła przejęcie warszawskiego Warta Tower, ikonicznego budynku biurowego z 2000 roku. Z kolei w lipcu, Globalworth sfinalizował zakup Spektrum Tower, jednego z pierwszych wieżowców w stolicy.

– Oba projekty niosą ze sobą duży potencjał w zakresie zarządzania, a także podniesienia ich wartości i jakości. Ich przewagi konkurencyjne, czyli doskonała marka i świetna, centralna lokalizacja, to z kolei wartość dodana dla obecnych i potencjalnych najemców, którzy celują w wymagających pracowników. Choć i w tym przypadku nie brakuje wyzwań. Firmy decydujące się na zakup tak rozpoznawalnych projektów, biorą na siebie dużą odpowiedzialność. Wszelkie usprawnienia i zmiany są uważnie śledzone przez rynek. Powód jest prosty – ludziom zależy, aby zachować historię danego miejsca, – dodaje Karol Klin.