Rynek B + R w Polsce rozwija się coraz szybciej, ale cały czas daleko nam do europejskiej czołówki. Nie jesteśmy nawet w połowie stawki – wynika z badań przeprowadzonych przez Accreo Taxand. 

Jeżeli chodzi o napływ inwestycji zagranicznych to wynik osiągnięty w 2011 r. był trzecim w historii Polski, lepszy wynik osiągnięto tylko w 2006 i 2007 r.

- W 2011 PAIiIZ obsługiwał 12 projektów B + R, w tym pięć zakończyliśmy. W tym roku już skończyliśmy cztery, 16 jest w trakcie, więc już mamy 21. A cały czas zgłaszają się kolejni inwestorzy - powiedziała Agata Mężyńska z Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.

- W 2012 r. otworzono 16 nowych centrów badawczo-rozwojowych. Ich liczba wzrosła do 93. - To potwierdza silny trend rozwojowy w tym sektorze – powiedział Szymon Żółciński z Taxand.

Inwestorzy zaczynają dostrzegać w Polsce więcej niż tanią siłę roboczą i nienasycony rynek zbytu. Coraz częściej przenoszą laboratoria i ośrodki kreatywne, szukając u nas wykwalifikowanych kadr. Dodatkową zachętą są koszty pracy, cały czas niższe niż w Europie Zachodniej.

- Mimo dynamicznego rozwoju średnia nakładów na działalność B + R w UE wynosi 2 proc. PKB, podczas gdy w Polsce poziom wydatków nie osiąga 1 proc. - powiedział Żółciński.  Z wydatkami w wysokości ok. 70 euro na mieszkańca zajmujemy piąte miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej, za Czechami, Estonią, Węgrami i Słowacją. Projekty badawczo-rozwojowe w Polsce są finansowane w 80 proc. przez firmy, w 13.3 proc. z budżetu państwa oraz w 7 proc. ze środków zagranicznych.

Za największe przeszkody w pozyskiwaniu dotacji sami przedsiębiorcy wskazali zbyt dużą biurokrację, nieznajomość różnorodnych procedur konkursowych, niewłaściwą ochronę prawa autorskich oraz częste zobligowanie firmy do wdrożenia innowacyjności jeszcze przed wykonaniem badań.