Za nami 12 miesięcy pełnych wyzwań i dynamicznych przemian w branży budowlanej i nieruchomości. W minionym roku sektor zmagał się m.in. ze wzrostem cen i kosztów pracy, deficytem pracowników oraz małą liczbą nowych zamówień na rynku. Nie zabrakło także pozytywnych aspektów, jakim był wzrost popytu na rynku mieszkaniowym oraz informacja o przekazaniu Polsce środków z KPO. O tym, jak wyglądała sytuacja w branży w 2023 r., opowiada ekspert PlanRadar.
Miniony rok upłynął przedstawicielom budownictwa i sektora nieruchomości pod znakiem trudnych uwarunkowań gospodarczych. W pierwszym półroczu musieli się oni zmierzyć z bardzo wysoką inflacją oraz wzrostem kosztów utrzymania, co przełożyło się na ogólną, rosnącą kwotę realizacji inwestycji. W rezultacie inwestorzy i zleceniodawcy wstrzymywali się z uruchomieniem nowych projektów, przez co liczba zleceń w branży systematycznie malała. Niestety, nie wszystkim udało się przetrwać ten wymagający okres bezproblemowo. Jak wynika z ostatniego raportu Coface, tylko do końca września 2023 roku w budownictwie zanotowano o 73 proc. więcej niewypłacalnych firm niż w całym 2022 roku.
– W 2023 roku w branży budowlanej i nieruchomości mieliśmy do czynienia z kontynuacją problemów z lat poprzednich, na które w znacznym stopniu wpłynęła pandemia, wojna w Ukrainie, a także kryzys gospodarczy. Chociaż w ciągu ostatnich 12 miesięcy pojawiło się kilka perspektyw napełniających nadzieją – np. w postaci stabilizacji wzrostów cen materiałów budowlanych – to jednak dla wielu firm było to stanowczo za mało w tej trwającej nieprzerwanie od kilku lat walce o przetrwanie. – mówi Krzysztof Studziński, Regional Manager PlanRadar w Polsce. – W rezultacie zaobserwowaliśmy znaczny wzrost niewypłacalności firm budowlanych. W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2023 roku odnotowano aż 483 takich przypadków. To bardzo dużo – dodaje.
Reklama
Reklama
Brak rąk do pracy
Innym istotnym problemem dla sektora budowlanego w ciągu ostatnich 12 miesięcy był deficyt wykwalifikowanych pracowników. Chociaż branża już od wielu lat zmaga się z brakiem rąk do pracy, to ostatnie dwa były w tym aspekcie wyjątkowo trudne. Według danych Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa z 2022 roku, liczba cudzoziemców zatrudnionych na budowach spadła z 480,8 tys. w 2021 roku do 274,5 tys. w 2022 roku. Szczególnie znaczący spadek zanotowano w przypadku pracowników z Ukrainy, których liczba zmalała o 246,1 tys. do 126,9 tys. w 2022 roku na skutek trwającego w ich kraju konfliktu zbrojnego. Niestety, w 2023 roku ta sytuacja nie uległa poprawie, co rodzi wśród przedstawicieli branży wiele obaw w kontekście przyszłości. Deficyt wykwalifikowanej kadry będzie bowiem w znaczącym stopniu wpływał na funkcjonowanie firm, zwłaszcza w sytuacji, gdy koniunktura na rynku się poprawi i nastąpi wzrost nowych zleceń.
– Brak pracowników to obecnie jedno z największych wyzwań, z jakimi obecnie mierzą się firmy wykonawcze. Jedynym sposobem na poradzenie sobie z tym palącym problemem jest automatyzacja i cyfryzacja. Procesy te są bowiem w stanie w znaczący sposób podnieść efektywność i wydajność zespołów. – mówi Krzysztof Studziński. – Obecnie wiele przedsiębiorstw budowlanych podchodzi do nowych technologii z rezerwą, często obawiając się o koszty i trudności związane z ich implementacją. Tymczasem nie ma się czego bać. Najlepszym tego przykładem jest nasze oprogramowanie PlanRadar, które jest zarówno łatwe w obsłudze, jak i opłacalne – nasi klienci zgłaszają zwrot inwestycji do nawet 70 proc. Dlatego firmy, które chcą znaleźć wyjście z tej sytuacji, nie mogą dłużej czekać, tylko muszą wdrożyć innowacje do swoich wewnętrznych struktur już dziś. – dopowiada.
Reklama
Ożywienie na rynku mieszkaniowym
Miniony rok przyniósł też prawdziwą rewolucję na rynku nieruchomości, a to za sprawą rządowego programu Bezpieczny Kredyt 2%, który sprawił, że wielu Polaków zdecydowało się na zakup pierwszego mieszkania. Chociaż branżowi eksperci spodziewali się, że wejście tej inicjatywy w życie może wywołać niemałe poruszenie w sektorze, to nikt nie mógł przewidzieć, że zainteresowanie lokalami mieszkaniowymi osiągnie aż taką skalę. W efekcie szybko okazało się, że podaż jest znacznie mniejsza niż popyt, a nasz kraj ma poważny problem z luką mieszkaniową. Wpłynęło to nie tylko na wzrost cen nieruchomości, ale także na śmielsze decyzje deweloperów i inwestorów o uruchomieniu nowych inwestycji. Dla części firm wykonawczych zaświeciło się więc światełko w tunelu, jednak tylko na chwilę.
– Rządkowy program Bezpieczny Kredyt 2% wywołał ogromne ożywienie w branży i przyniósł nowe nadzieje dla jej przedstawicieli. Dla części deweloperów i inwestorów takie warunki faktycznie sprzyjały podjęciu odważnych decyzji o rozpoczęciu nowych projektów, jednak w obecnej sytuacji firm budowlanych to i tak była to jedynie kropla w morzu potrzeb nowych zleceń. – mówi Krzysztof Studziński. – Tymczasem wraz z początkiem nowego 2024 roku, w związku z wyczerpaniem limitu dopłat, rząd oficjalnie zakończył funkcjonowanie tego korzystnego zarówno dla kredytobiorców jak i branży programu. To oznacza powrót do popytu z jakim mieliśmy do czynienia w pierwszej połowie 2023 roku. Sektor musi więc znowu przygotować się na czas stagnacji i uzbroić się w cierpliwość, bo chociaż władze zapowiadają uruchomienie nowej oferty kredytowej dla osób chcących kupić swoje pierwsze lokum, to jeszcze nic nie wiadomo na temat jej szczegółów. – dodaje ekspert.
Reklama
Co przed nami?
W wielu obszarach budownictwa i branży nieruchomości nadchodzący rok niestety nie napawa przesadnym optymizmem. Jednak aktualne zmiany polityczno-gospodarcze dają nadzieję na poprawę koniunktury, a to w głównej mierze za sprawą spodziewanych nowych inwestycji, które mają zostać zrealizowane w ramach środków pozyskanych w ramach zaliczki KPO. Należy jednak pamiętać, że cały czas wiele nam brakuje do pozyskania pełnej kwoty 60 mld euro, co w dużej mierze będzie zależeć od sytuacji na arenie politycznej w naszym kraju.
Oprócz tego dobrym prognostykiem dla sektora jest malejący w ostatnich miesiącach wskaźnik inflacji oraz stabilizacja cen materiałów budowlanych, które nie są tak skokowe jak miało to miejsce jeszcze rok wcześniej. Należy jednak pamiętać, że w ciągu najbliższych miesięcy spodziewamy się wzrostu kosztów zatrudnienia, na co duży wpływ będzie miało podniesienie płacy minimalnej. – Można powiedzieć, że nadchodzący rok daje nadzieje, ale jest jeszcze za wcześnie aby mówić o poprawie. Raczej będziemy mieli do czynienia z powolną stabilizacją po długotrwałym sztormie, jaki przyniosły ostatnie lata. – podsumowuje Krzysztof Studziński.