Popularne przysłowie mówi o wielkiej przyjaźni Polski i Węgier. Jednak wzajemna sympatia nie przekłada się na silne więzi gospodarcze. Czy ta sytuacja może się zmienić? Na to pytanie odpowiadali przywódcy Polski i Węgier podczas spotkania na szczycie gospodarczym. 

– Ile wspólnych przeżyć i postaci historycznych łączy nasze narody. (...) Mamy wspólnych bohaterów i wspólne mity, bowiem w samym środku Europy żyją dwa narody, które nie są spokrewnione ani ze względu na język, ani pochodzenie, łączy je za to wspólny los i wiara – mówił prezydent Węgier, Janos Áder, podczas Forum Gospodarczego Polska-Węgry.

Polska dzieli z Węgrami wielowiekową historię, również tę najnowszą. Teraz kraje współpracują w ramach Grupy Wyszehradzkiej, jednak wsparcie na międzynarodowej arenie politycznej nie przekłada się na wzmożoną wymianę handlową czy inwestycyjną.

– Kraje tego regionu były zawsze bardziej zwrócone ku Zachodowi niż ku sobie nawzajem. Nie zapominajmy też, że przez ostatnie 20 lat i my, i nasi węgierscy przyjaciele byliśmy bardzo zajęci, budowaliśmy gospodarkę wolnorynkową, wchodziliśmy do Unii Europejskiej, umacnialiśmy pozycję w Europie. Dopiero teraz, gdy zaczynamy czuć się pewniej, zaczynamy rozglądać się dookoła i dostrzegamy naszych sąsiadów. Jesteśmy na etapie odkrywania siebie nawzajem – powiedział Sławomir Majman podczas Forum Gospodarczego Polska-Węgry.

Współpraca inwestycyjna między krajami nie należy do dynamicznych, o czym świadczy fakt, że do 2011 roku wartość węgierskich inwestycji w Polsce wyniosła 680 mln euro, zaś polskich na Węgrzech – zaledwie 380 mln euro.

– Poziom współpracy gospodarczej pomiędzy Polską a Węgrami jest za mały – stwierdził Marek Kłoczko, sekretarz generalny w Krajowej Izbie Gospodarczej.

– Nie poganiajmy statystyk. Nie będzie znacząco większych inwestycji, póki nie ustabilizuje się sytuacja gospodarcza. Nerwowe ruchy w tej dziedzinie niewiele dadzą – uspokajał prezes PAIiIZ, dodając, że obecnie najskuteczniejszym, chociaż zapewne nie najszybszym sposobem na pobudzenie inwestycji, będzie promocja gospodarek obu krajów.

– Więcej wiemy o rynkach zachodnioeuropejskich niż o rynku węgierskim. Wzmocnienie promocji prędzej czy później pobudzi inwestycje – dodał.

Węgierski sposób na inwestycje

Sami przedstawiciele węgierskiego Ministerstwa Gospodarki chwalili się, że mają pomysł na kryzys i przyciągnięcie nowych inwestorów.

– Naszym celem jest stworzenie z Węgier centrum logistycznego Europy – powiedziała Victoria Horwath, podsekretarz stanu w węgierskim Ministerstwie Gospodarki.

O tym, że jest szansa na zrealizowanie tego planu, może świadczyć  inwestycja polskiej firmy TZMO (Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych), która od kilku lat działa prężnie na tamtejszym rynku.

– Na Węgrzech wybudowaliśmy centrum logistyczne, natomiast w tym roku je rozbudujemy – mówił Piotr Pekowski, prezes Bella-Hungaria, Grupa TZMO.

To nie jedyny pomysł na inwestycje u madziarskich sąsiadów. Polskie firmy, które posiadają rozległe zamówienia na Węgrzech, zastanawiają się nad inwestycjami na terenie tego kraju. Przykładem może być bydgoska Pesa, która dostarczyła tramwaje m.in. do węgierskiego miasta Szeged.

– Zastanawialiśmy się nad budową fabryki na Węgrzech, bo to dla nas bardzo ważny rynek – mówił Robert Świechowicz z Pesa Bydgoszcz.

Węgry chwalą się, że inwestorzy dobrze czują się w ich kraju, o czym może świadczyć wysokość reinwestycji.

– W ostatnim czasie osiągnęliśmy dobre wyniki w ramach reinwestycji – powyżej 1,1 mld forintów – powiedział Pere Farago, wiceprezes Węgierskiej Agencji Handlu i Inwestycji (HITA).

– Posiadamy również Program „Miasta przyjazne Inwestorowi”, aby inwestorzy przychodzili nie tylko do Budapesztu, ale również do mniejszych miast – dodał Farago.

Firmy chwalą również sposób w jaki na Węgrzech realizuje się zamówienia publiczne.

– Na Węgrzech sprzedaż nie odbywa się na podstawie przetargów. W Polsce w zeszłym roku braliśmy udział w 1800 przetargach, zaś na Węgrzech w 20, bo więcej nie było – podkreślił Piotr Pekowski.

Węgrzy przynoszą nowości do Polski

Podczas Forum wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska podkreśliła, że Węgry są ważnym partnerem gospodarczym Polski, zajmując 14. pozycję pod względem wartości obrotów handlowych. Zaznaczyła, że coraz więcej węgierskich firm lokuje swoje inwestycje na terenie naszego kraju.

– Aby to ułatwić, upraszczamy prawo gospodarcze, a przedsiębiorcom, w tym zagranicznym inwestorom, proponujemy instrumenty, które ułatwią prowadzenie biznesu w Polsce – podkreśliła.

Inwestorzy z Węgier doceniają także polski rynek z uwagi na dobrze wykształcone kadry oraz stabilną sytuację wewnętrzną.

– Nasze doświadczenia na polskim rynku są bardzo pozytywne. Doceniamy stabilność legislacyjną w Polsce, chociaż nie podoba nam się ustawa refundacyjna. Drugim elementem jest kapitał ludzki. Nie mamy problemów z poszukiwaniem pracowników z wykształceniem medycznym. Układa się również współpraca z samorządami, od których otrzymujemy dużo wsparcia – zapewniał Tomasz Nemeth, prezes zarządu działające w branży farmaceutycznej firmy Gedeon Richter Polska.

Węgierscy inwestorzy w Polsce podkreślali, że często testują nowe modele biznesowe w kraju, aby następnie przenieść je na grunt polski.

– Z Węgier przyszła do Polski fala nowoczesnych centrów handlowych – podkreślił Tomasz Lisiecki z węgierskiej firmy deweloperskiej TriGranit.

Również projekty z zakresu partnerstwa publiczno-prywatnego były testowane na Węgrzech, zanim firma zdecydowała się wziąć udział w podobnym projekcie w Poznaniu, gdzie wspólnie z PKP pracuje nad modernizacja dworca głównego oraz budową centrum handlowego.

– Najpierw projekty PP realizowaliśmy na Węgrzech, teraz mamy projekt z PKP w Poznaniu – podkreślił Lisiecki.

Przyjacielska rywalizacja

Region Europy Centralnej, na tle całej Unii Europejskie, efektywnie radzi sobie z kryzysem.

– Polska i Węgry, wraz z pozostałymi krajami Grupy Wyszehradzkiej, w ciągu ostatnich 5 lat osiągnęły wzrost gospodarczy o wartości 2,6 proc. W przypadku krajów strefy euro było to jedynie 0,5 proc. – powiedział wicepremier Janusz Piechociński.

Bez wątpienia Polska i Węgry są dla siebie nie tylko partnerami, ale również rywalami w walce o zagraniczne inwestycje w Europie Środkowo-Wschodniej. Łączy nas położenie geograficzne, podobne koszty pracy i ulgi dla inwestorów. Jednak minister Piechociński podkreślił, że oba kraje są solidnymi i atrakcyjnymi partnerami gospodarczymi.

– Zagraniczni inwestorzy coraz chętniej lokują swój kapitał zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech – zaznaczył.

Piechociński argumentował, że Polska jest liderem regionu w przypływie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, zaś Węgry posiadają jeden z najwyższych poziomów tych inwestycji per capita. Jednocześnie kryzys dotknął Węgry w stopniu większym niż nasz kraj, co wpłynęło na jego postrzeganie przez zagranicznych inwestorów.

– Przez ostatnie 2 lata zmieniło się postrzeganie Polski i Węgier przez instytucje finansowe. Węgrom jest ciężej zdobyć dofinansowanie i współczuję kolegom, którzy prowadzą tam duże projekty. W Polsce od 2010 r. duzi i solidni deweloperzy mogą bez większego trudu otrzymać dofinansowanie na duże projekty. Na Węgrzech tego nie ma. Za to węgierski rynek postrzegany jest jako tani, a polski jako drogi – mówił Tomasz Lisiecki z TriGranit.

Natomiast prezes PAIiIZ, Sławomir Majman dodał, że Polska i Węgry mogą współpracować na odległych rynkach, na których nie dochodzi do bezpośrednie konfrontacji. Zdaniem prezesa Majmana oba kraje powinny się obecnie skoncentrować na współpracy na rynkach trzecich, np. w Chinach czy Afryce.

– To miejsca, w których cała Europa Centralna jest tylko niewielką plamką na gospodarczej mapie. Tam właśnie jest miejsce do współpracy między inwestorami z naszych krajów, a nie do konkurencji – podkreślił Majman.