Każdy lubi ponarzekać, a zagraniczni inwestorzy nie są tu wyjątkiem. Na szczęście chór skarg słyszy również rząd i z roku na rok wprowadza kolejne korzystne zmiany.

Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych po raz siódmy przedstawiła raport „Bariery w napływie bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski”. W ramach raportu Agencja zapytała 100 inwestorów zagranicznych o to, co im najbardziej doskwiera w robieniu biznesu w Polsce. Na pierwszym miejscu znalazło się nieelastyczne prawo pracy, na drugim – ustawa o OZE, na trzecim – wsparcie inwestorów, a czwarte miejsce zajęło prawo podatkowe. Widać tu wyraźną zmianę wobec ubiegłego roku, kiedy królowało niezadowolenie z pomocy publicznej dla inwestorów.

Inwestorzy najbardziej narzekają na prawo pracy, które nie jest dostosowane do zmiennych potrzeb przedsiębiorców. Przeszkadza krótki okres rozliczenia okresu pracy oraz doba pracownicza, która uniemożliwia elastyczne godziny pracy (np. rozpoczynanie pracy w poniedziałek na 8. rano, a w  środę na 6.). Inwestorzy mówili również, że ciekawym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie niemieckiego pomysłu na „konta pracy” umożliwiającego wykorzystanie czasu pracowników w zależności od wielkości zleceń firmy.

Te zażalenia ucieszyły przedstawiciela Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej Grzegorza Baczewskiego.

– Byłem zadowolony, gdy okazało się, że będę reprezentował Ministerstwo Pracy, gdyż mogę powiedzieć, że pracujemy nad większością zawartych w raporcie postulatów. 7 marca odbyło się I czytanie projektu nowelizacji prawa pracy, zakładającego wydłużenie okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy i wprowadzenie ruchomego czasu pracy – powiedział Grzegorz Baczewski, dyrektor Departamentu Analiz i Prognoz Gospodarczych.

Dużo trudniej będzie uporać się z drugim postulatem, czyli wprowadzeniem ustawy o OZE. Rząd pracuje nad nią już od jesieni 2011 roku, ale wydaje się, że do ostatecznego kształtu ustawy jeszcze długa droga.

– Średniej wielkości farma wiatrowa to koszt rzędu 100 mln złotych. Banki nie chcą teraz dawać finansowania, bo nie wiadomo, jak będzie wyglądało nowe prawo energetyczne – ubolewała Ewa Urbanowska, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

– Kwestie wiązane z ustawą o OZE  i całym trójpakiem energetycznym są priorytetem dla Ministerstwa Gospodarki. We wtorek minister Piechociński spotkał się w tej sprawie z premierem Tuskiem – podkreślił Mariusz Haładyj, podsekretarz stanu w MG.

Sama ustawa jest dosyć pozytywnie oceniana przez inwestorów, którzy jednak woleliby, aby wsparcie dla zielonych inwestycji przedłużono do co najmniej 20 lat ( a nie 15 lat jak jest w obecnym projekcie) oraz chroniono inwestycje będące w trakcie realizacji.

Kolejną barierą, którą nie łatwo będzie pokonać, jest wsparcie dla inwestorów, w szczególności poprzez zwolnienie z podatków na terenie specjalnych stref ekonomicznych, których przyszłość po 2020 roku wciąż nie jest jasna. Wsparcie dla inwestorów to właśnie głównie SSE, granty rządowe oraz unijne środki, jednak te dwa ostatnie instrumenty wsparcia są na chwilę obecną mało efektywne.

– Mam pewne zastrzeżenia co do SSE, ale tak długo jak Czesi i Słowacy mają strefy, nie możemy ich nie mieć – zapewniał Ryszard Petru, partner PwC.

– W warunkach kryzysu pozbawianie się na ochotnika jednego z trzech głównych instrumentów wsparcia inwestycji jest pomysłem ekstrawaganckim – wtórował mu prezes PAIiIZ, Sławomir Majman.

Inwestorom nie podobają się również zbyt surowe kryteria przyznawania wsparcia dla działalności badawczo-rozwojowej. Chcieliby także, aby konkursy na granty były ogłaszane przed rozpoczęciem każdego roku, tak aby można je było wpisać w plany inwestycyjne.

Jednocześnie właśnie w tej sferze najwięcej się zmieniło od ubiegłego roku. W 2012 roku inwestorzy narzekali na brak możliwości łączenia grantów rządowych z unijnymi dotacjami oraz działalnością na terenie stref. Rząd uregulował te kwestie niedługo po ogłoszeniu raportu.

Eksperci najmniej optymizmu wykazali wobec obalenia bariery inwestycyjnej, jaką jest polskie prawo podatkowe.

– Z prawem podatkowym nie możemy sobie poradzić od 20 lat. Przez to niektórzy inwestorzy w ogóle nie biorą pod uwagę Polski – zaznaczył Ryszard Petru.

Wśród najczęstszych zarzutów znajdują się niejednolite interpretacje prawa podatkowego, brak możliwości tworzenia grup VAT, czy niejednoznaczne uregulowania dt. definicji budowli w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. Co ciekawe, inwestorzy z zagranicy, w odróżnieniu do polskich, nie mają uwag do wysokości podatków, która jest nawet czynnikiem decydującym o wyborze Polski na miejsce lokalizacji inwestycji.

Wymienione przez PAIiIZ obszary to jednak nie jedyne sektory wymagające rządowej uwagi. Bez wątpienia należy się również skupić na dalszym rozwoju infrastruktury, na którą inwestorzy przestali narzekać, ponieważ widzą, ze sytuacja się dynamicznie zmienia. Przedsiębiorcy planujący długoterminowe inwestycje obawiają się również utraty wykwalifikowanej siły roboczej, w szczególności wśród pracowników fizycznych. Związane jest to głównie z zaniedbaniem wykształcenia technicznego oraz zawodowego w naszym kraju.

– Obawiam się, że w ciągu 5–10 lat będzie problem z wykwalifikowanymi robotnikami – powiedział Michael Kern, dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.

W raportach PAIiIZ co roku pojawiają się podobne zagadnienia, czy zatem warto po raz kolejny przygotowywać ten dokument? Co do tego eksperci nie mieli wątpliwości.

– Ministerstwo Gospodarki korzysta z raportów PAIiIZ. To dla nas sygnał, gdzie należy reperować prawo. Pewne zmiany zasugerowane przez inwestorów, m.in. w zakresie leasingu, partnerstwa publiczno-prywatnego i podatków już weszły w życie – wyjawił Mariusz Haładyj.