Nastroje na rynku nieruchomości komercyjnych po Targach MIPIM są entuzjastyczne. Na rynku pojawia się nowy kapitał, a rynek magazynowy przeżywa "efekt Amazona". Jednocześnie następują przetasowania na rynku powierzchni handlowych i biurowych.

Według BNP Paribas Real Estate Polska jest w pierwszej dziesiątce tzw. rynków niekluczowych, jeśli chodzi o zainteresowanie nieruchomościami komercyjnymi wśród inwestorów zagranicznych. W pierwszym kwartale 2014 roku wolumen transakcji na rynku nieruchomości komercyjnych w naszym kraju wyniósł prawie 900 milionów euro, co stanowi wzrost o niemal 70 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w 2013 roku i jest najlepszym wynikiem od ostatnich dziewięciu lat. Największym wzięciem cieszyły się najlepsze obiekty biurowe w Warszawie, ale zagraniczny kapitał interesował się również takimi nieruchomościami w miastach regionalnych.

– Zainteresowanie rynkami lokalnymi jest efektem dynamicznego rozwoju branży Business Process Outsourcing i prognozami zwiększenia zatrudnienia w tym sektorze ze 125 do 200 tys. osób w najbliższych latach – mówi Anna Staniszewska, dyrektor działu analiz rynkowych i doradztwa na Europę Środkowo-Wschodnią w BNP Paribas Real Estate.

- W tym roku w Cannes dużo mówiło się o miastach regionalnych w Polsce. Myślę, że ten rok może być ciekawy właśnie w tym obszarze. Generalnie, jak zwykle, inwestorzy szukają nieruchomości typu prime, wystawionych na sprzedaż przez zmotywowanych sprzedających – uzupełnia Piotr Kaszyński, dyrektor rynków kapitałowych w Cushman&Wakefield.

Ożywienie na rynku związane jest również z pojawieniem się nowego, azjatyckiego kapitału, coraz mocniej zainteresowanego również polskim rynkiem, w który jednak inwestuje w charakterystyczny sposób.

- Kapitał azjatycki (chiński) woli wchodzić w spółki z funduszami niemieckimi, a nie inwestować bezpośrednio – mówi Michał Obara, dyrektor inwestycyjny w Echo Investment.

Dużym echem wśród zagranicznych inwestorów odbiła się również decyzja internetowego giganta Amazon, który zdecydował się przenieść z Niemiec do Polski trzy centra dystrybucyjne (do Poznania i Wrocławia).

 – Decyzja Amazona bardzo korzystnie wypłynęła na postrzeganie Polski jako lokalizacji nowych obiektów magazynowych - dobra lokalizacja, stale rozwijana infrastruktura komunikacyjna, dostępność wykwalifikowanej siły roboczej to nasze mocne strony – podkreśla  Katarzyna Pyś-Fabiańczyk, dyrektor działu powierzchni magazynowych i logistycznych w BNP Paribas Real Estate.

Wtóruje jej Bartosz Mierzwiak, senior vice president & market officer Prologis Poland.

- My już jesteśmy w magazynowej ekstraklasie. Wszyscy duzi gracze, którzy kupują aktywa w Europie. Blackstone, Prologis, Goodman, TPG, Segro koncentrują się na rynku brytyjskim, francuskim, niemieckim i właśnie Polsce. Miło być w takim towarzystwie – mówi Mierzwiak.

Przedstawiciel firmy Prologis dodaje również, że po długim okresie, kiedy deweloperzy powierzchni magazynowych koncentrowali się na budowaniu w systemie BTS (Built-To Suit), nadchodzi nareszcie czas obiektów spekulacyjnych.

- W ciągu ostatnich miesięcy rozpoczęliśmy dwa projekty spekulacyjne – podkreśla Bartosz Mierzwiak.

Pozytywne nastroje przekładają się na wzmożoną aktywność inwestorów na rynku znacząco większą, niż w ostatnich, kryzysowych latach.

- Sytuacja nie przypomina jeszcze tej przed kryzysem z 2008 r,. ale fundusze zebrały olbrzymie środki. Na razie działają rozsądnie, ale przed końcem roku rozrachunkowego może rozpocząć się gorączka – zauważa prezes zarządu Libra Project, Grzegorz Pękalski.

Centra handlowe czekają zmiany

Zainteresowanie powierzchniami magazynowymi jest wynikiem m.in. dynamicznego wzrostu e-commerce. To powoduje, że z kolei sektor handlowy czekają duże zmiany. Eksperci są zgodni, że choć e-handel nie zabije handlu detalicznego, ale wymusi na nim ewolucję, chociażby w składzie najemców obiektów wielkopowierzchniowych.

– Trzeba wykorzystywać fakt, że dziś zakupy to nie tylko kupowanie niezbędnych rzeczy i inwestować w części wspólne, atmosferę, rozrywkę. Centra handlowe, które tego nie zrozumieją, będą tracić na popularności. E-handel jako pierwszy uderzy w obiekty gorzej zlokalizowane, podmiejskie – mówił Marcin Materny, dyrektor działu powierzchni handlowych firmy Echo Investment.

Na które sektory e-handel ma największy wpływ?

– Branże, które szybciej odczuły efekt konkurencji cyfrowej, jak np. handel elektroniką, muzyką, grami, książkami będą przekształcać swoje tradycyjne sklepy w „showroomy”, gdzie będzie można obejrzeć towar przed jego zakupem w sieci. Rosły będą za to takie sektory, jak odzież, food & beverage i niektóre usługi. W niektórych obiektach gastronomia zajmuje już 10-15 proc. powierzchni i udział ten będzie rósł – mówi Piotr Kaszyński, dyrektor działu rynków kapitałowych w firmie Cushman & Wakefield.

Zmianom musi ulec też struktura samych sieci handlowych, w których dział e-commerce często rywalizuje z sekcją handlu tradycyjnego o pieniądze klientów.

– Dziś e-commerce i retail funkcjonują jako odrębne kanały, a wyzwaniem byłoby je połączyć - aby sklepy i centra dystrybucji funkcjonowały razem, a nie konkurowały ze sobą – stwierdza Katarzyna Pyś-Fabiańczyk, nawiązując do bardzo popularnego np. w Wielkiej Brytanii, a niemal nie stosowanego w Polsce modelu „kup online i odbierz w sklepie”.

Rynek biurowy sam się wyreguluje

Czy kryzys nadpodaży to wymysł spragnionych sensacji dziennikarzy? Choć obecny poziom pustostanów, wynoszący ok. 11,7 proc. nie jest uważany jeszcze za niepokojący, to trzeba wziąć poprawkę na fakt, że z pewnością on wzrośnie, ponieważ w ciągu najbliższych dwóch lat na ten rynek może trafić nawet 600-800 tys. metrów kwadratowych nowych biur.

Dodatkowo spada absorpcja netto. Pomimo rekordowo wysokiego wolumenu transakcji najmu, który zamknął się w 2013 r. rekordowym wynikiem ok. 633 tys. m kw., wyniosła ona w zeszłym roku zaledwie 155 000 m kw., blisko 20 proc. poniżej długoterminowej średniej.

– Gdyby wszystko, co jest zaplanowane zostałoby wybudowane, wskaźnik pustostanów miałby „dwójkę z przodu”. Ale moim zdaniem nie dojdzie do tego - jak zwykle wyreguluje to rynek. Wzrośnie podaż, spadną czynsze a tym samym możliwości finansowania i na rynku zostaną tylko ci, którzy będą mogli finansować budowę z własnego portfela – prognozuje Sebastian Proć, członek zarządu firmy HB Reavis Poland.

– Vacancy wzrośnie co najmniej do 15 proc. pod koniec 2015 roku. Deweloperzy obiektów typu prime nie mają się jednak czego obawiać – największa walka o najemców rozegra się wśród właścicieli starszych i gorzej zlokalizowanych obiektów - przewiduje Anna Staniszewska.

Jej opinie podziela Paweł Skałba, partner i dyrektor działu powierzchni biurowych w firmie Colliers International.

 – Częste konsolidacje, optymalizacje zajmowanej powierzchni, wprowadzanie tzw. workplace solutions powodują, że dla najemców czasem łatwiej i korzystniej jest wyjść ze starego biura i znaleźć nowe, niż bawić się w rewolucje na istniejącym organizmie. Zyskiwać będą na tym właściciele nowych obiektów, którzy będą mogli zaproponować takim firmom powierzchnie wyższej klasy w podobnej, lub nawet lepszej lokalizacji za porównywalne pieniądze.

Geopolityka a polski rynek

Eksperci nie ukrywają, że sytuację na polskim rynku nieruchomości może zmienić kryzys na Ukrainie, który ma wpływ na  stabilność całego regionu.

- Od pewnego czasu inwestorzy wycofują się z Rosji i Ukrainy – mówi Maciej Krenek, członek zarządu RE Project Development.

Z Rosji wycofują się zarówno inwestorzy, jak i najemcy, co wynika z geopolitycznych napięć. Według ekspertów RICS, nad Rosją krąży widmo recesji. Oznacza to nie tylko zmniejszenie się wiarygodności całego regionu, co dało się zaobserwować na rosyjskiej giełdzie, ale również realne straty dla polskiej gospodarki.

- Nie wykluczam, że dostaniemy rykoszetem konfliktu na Krymie, ponieważ około 2 proc. polskiego PKB uzależnionych jest od kontaktów handlowych z Ukrainą i Rosją – dodaje Anna Staniszewska.