13 ostrzeżeń dla inwestujących w nieruchomości… od deweloperów

  • 31 października 2019
  • Bankier.pl

(fot. freepik.com)

Od tego, kto buduje zależy, co stanie się z pieniędzmi klientów, jeśli „upadnie”

Interesy nabywców mieszkań deweloperskich zostały zabezpieczone literą prawa. – Nadrzędnym celem jest zapewnienie zaspokojenia ich szczególnego interesu związanego z potrzebami mieszkaniowymi przez dostarczenie lokali bądź ewentualnie zwrot wpłaconych sum” – przypomina PZFD. O tym scenariuszu nie ma jednak mowy, gdy drugą stroną umowy jest deweloper inny niż mieszkaniowy. Zapominalskich branża pozbawia złudzeń: nie ma przepisów, które wtedy, w razie upadłości gwarantowałyby dostarczenie lokali konsumentom.

Lokalizacja inwestycji (naprawdę) wymaga analiz

„Nadmorska” czy „pod Tatrami” to niewystarczające przymioty inwestycji, która ma szansę na sukces. W odniesieniu do lokalizacji ocenić warto m.in. sąsiedztwo atrakcji turystycznych (naturalny powód do przyjazdu) lub ich brak (dodatkowe koszty zorganizowania atrakcji własnych w obiekcie po stronie operatora) czy też dostępność biznesowych ośrodków (gdzie będą i naturalni przyjezdni, i liczni konkurenci).

Łatwo obiecać zyski, trudniej przyznać się klientowi, od czego będą uzależnione. A czeka tu wiele pułapek

Znamy już „gwarantowane 7%”, a w międzyczasie rynek podskoczył już nawet o trzy oczka wyżej. Ile to będzie, te 10%? 10 - netto czy brutto? 10, uwzględniając już dodatkowe koszty czy nie? Nadal 10, jeśli operator uruchomił dodatkowe źródła zysków, jak SPA lub restauracja, czy już nie?

Kluczowe to ustalić, kto i co dokładnie „gwarantuje”. I na jak długo

Każdy lśniący w materiałach reklamowych procent ma swoją „gwiazdkę”, nawet jeśli jej tam nie widać. Jako że przepisy nie wymuszają na oferentach gwarantowania żadnej stopy zwrotu, owa „gwarancja” pozostaje dobrze brzmiącą obietnicą… czegokolwiek. Wypada zatem ustalić, czy obiecywany procent jest przyrzeczony na cały okres trwania umowy, czy może tylko na jego część. Czy to regularnie uzyskiwana stawka, czy może tylko jej teoretyczny, maksymalny pułap (PZFD: „a jego wypracowanie będzie miało miejsce np. tylko pod warunkiem pełnego obłożenia obiektu przez cały rok”). Nie mniej istotny jest autor obietnic – czy duży, znany brand pojawiający się w reklamach w istocie jest tym, który ma „dowieźć wynik”. A może to zadanie ciąży na nowej, małej spółce pozbawionej doświadczenia, z kapitałem wysokości kilku tysięcy złotych?

Inwestuje się w nieruchomości, a nieruchomości niszczeją. Wypada upewnić się, kto opłaci koszty ich remontów

Wiele z obecnych ofert dotyczy umów kilku- lub kilkunastoletnich. W tym czasie każdy budynek, a zwłaszcza przyjmujący wciąż nowych gości na krótkie pobyty narażony jest na niszczenie. Dekada to czas, w którym zdążą zmienić się trendy i rynkowe standardy. Remont jest nieuchronny, a odpowiedź na pytanie o finansującego wcale nie taka oczywista.

Pomyłki na tym rynku zabolą podwójnie, jeśli wycofanie się z chybionej inwestycji okaże się niespodziewanie trudne

Jeśli kłopotliwe bywa wycofanie się z umowy z dostawcą drobnych usług, utrudnień należy – przynajmniej w teorii - spodziewać się także po kontrakcie angażującym daleko wyższe kwoty. Nie mniej niż jakakolwiek inwestycja opłaci się wcześniejsze zweryfikowanie na jakich warunkach można z niej wyjść. Ważny jest scenariusz realizowany przed upływem czasu trwania kontraktu i dalsze losy inwestycji po okresie umownym. Wszak inaczej pozbywa się udziału w lokalu, a inaczej lokalu w rzeczy samej. Nie każdy deweloper zapewni odkup przedmiotu sprzedaży. Nie zawsze decyzja „co dalej” pozostanie w gestii tych dwóch stron – np. gdy na finale umowy to zawiązana w obiekcie wspólnota mieszkaniowa przegłosuje jego dalsze losy.

© Wszystkie prawa zastrzeżone Regulamin korzystania z artykułów prasowych. Zapytaj o licencję na publikację - licencja@terenyinwestycyjne.info

Podobne artykuły

ogłoszenia terenów inwestycyjnych

Dodaj ogłoszenie

Tereny inwestycyjne - prezentacje Oferentów