Inwestycja firmy Amazon miała zapoczątkować boom na rynku magazynowym w Polsce. Jednak spodziewany wzrost projektów magazynowych jeszcze nie nastąpił, dlatego gmina, aby przyciągnąć tego typu inwestycje, musi umiejętnie o nie zabiegać.

Pod koniec 2013 roku głośno mówiło się o „efekcie Amazona”. Amerykański gigant zdecydował się na trzy inwestycje w Polsce (we Wrocławiu i Poznaniu), w sumie ponad 300 tys. mkw. powierzchni magazynowo-logistycznej. Ponad pół roku później nie widać jednak długofalowego wpływu tej transakcji na sprzedaż gruntów pod projekty magazynowe.

 – Efekt Amazon odnosił się do jednorazowego zdarzenia, które będzie trudne do powtórzenia w przyszłości. Obserwujemy jednak, że wielu właścicieli gruntów właśnie w tej inwestycji dopatrywało się większego trendu, który pociągnąłby za sobą większy popyt na tereny inwestycyjne. Tak się jednak nie stało, a zawyżone oczekiwania sprzedających są dziś jednym z kilku powodów niewielkiej liczby transakcji w bieżącym roku. Wprawdzie zapytań jest mniej więcej tyle samo co w roku ubiegłym, ale kupujący nie są skłonni płacić wygórowanych stawek, co wpływa na niższą liczbę transakcji – wyjaśnia Jan Jakub Zombirt, starszy analityk Rynku JLL.

To powoduje, że gminy, jedni z największych właścicieli gruntów inwestycyjnych w Polsce, muszą nagimnastykować się, aby skutecznie sprzedać teren pod inwestycję logistyczną.

Bez planu trudniej

O kłopotach  z planowaniem przestrzennym mówi się – bolączka polskich samorządów. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP)  jasno określa funkcje danego terenu i ułatwia realizację inwestycji, dlatego jego brak doskwiera inwestorom.

– Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP) jest aktem prawa miejscowego uchwalanym przez radę gminy i jest  ściśle powiązany z inną uchwałą rady gminy tj. studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy – tłumaczy notariusz Anna Malinowska z warszawskiej kancelarii notarialnej.

W przypadku nieprzygotowania miejscowego planu dla działki, inwestor poważnie będzie się musiał zastanowić przed podjęciem decyzji o kupnie gruntu i rozpoczęciu inwestycji. Stoi bowiem przed nim wiele niewiadomych: ile czasu zajmie przygotowanie niezbędnych pozwoleń administracyjnych, czy w międzyczasie nie pojawią się dodatkowe przeszkody w realizacji inwestycji oraz o ile wzrośnie koszt realizacji danego projektu.

– Brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego niewątpliwie zniechęca do zakupu działki. Takie działki nie dają 100-procentowej gwarancji realizacji inwestycji, istnieją obawy przed różnymi opóźnieniami. W związku z tym rzadko buduje się nowe obiekty na takich gruntach – tłumaczy Maciej Madejak, Head of Business Development Poland w firmie Goodman.

– Dla każdego dewelopera podstawową kwestią jest posiadanie przez gminę miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego z prawidłowo opracowanym bilansem terytorialnym. W przypadku gdy nie ma takiego planu, w 90 proc. sytuacji deweloper nie podejmie się realizacji inwestycji. Grunt nie objęty MPZP jest interesujący tylko w sytuacji, gdy istnieje realna szansa na szybkie jego pozyskanie – uzupełnia Michał Ptaszyński, Land & Development Manager Prologis na Polskę.

Istnienie planu pozwala na szybką decyzję o inwestycji oraz na rozpoczęcie inwestycji w zaplanowanym termienie. Bez niego inwestor skazany jest na uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy, co znaczenie wydłuża trwanie procesu przygotownia do inwestycji.

– Sporządzenie miejscowego planu trwa dość długo, ale w chwili gdy plan istnieje, a pojawi się inwestor, który chce szybko zrealizować swoją inwestycję – może w przeciągu 1 dnia dostać wypis i wyrys z planu. Natomiast w przypadku braku planu wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu trwa kilka miesięcy – mówi wójt gminy Kobierzyce, Ryszard Pacholik.

Miasta tłumaczą, że przygotowanie miejscowego planu to długotrwały i kosztowny proces, na który często nie ma pieniędzy w miejskim budżecie.

– Koszt sporządzenia 1 ha miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, wykonywanego przez firmy projektowe na zlecenie miasta w ciągu ostatnich latach wyniósł ok. 1500 zł. Średni czas sporządzenia mpzp zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od charakteru i stopnia złożoności planu, jego powierzchni, czasu koniecznego na konsultacje społeczne oraz konieczności ponawiania niektórych czynności z zakresu procedury planistycznej w tym uzyskania wszystkich niezbędnych opinii i uzgodnień oraz ponownych wyłożeń projektu do publicznego wglądu. Średni czas sporządzenia mpzp w Krakowie wynosi ok. 1,5 - 2 lat – tłumaczy Filip Szatanik, zastępca dyrektora ds. informacji w Wydziale Informacji, Turystyki i Promocji Miasta Kraków.

– Są plany, których koszt wynosi ok. 120 tys. zł, ale są i takie, których koszt wynosi 350 tys. zł. Są plany które trwają 3 lata, ale prowadzone są również plany trwające 7 czy 8 lat – uzupełnia Konrad Klimczak z UM Warszawa.

Zwłaszcza duże gminy muszą liczyć się z czasochłonną procedurą ustalania MPZP, dlatego niejednokrotnie to właśnie mniejsze samorządy mogą się poszczycić  wyższym procentem terenów pokrytych miejscowych planem.

– Nie jest zaskoczeniem, że mniejsze gminy charakteryzują się dużo sprawniejszym procesem tworzenia i modyfikowania planów zagospodarowania, a także wdrażaniem programów rozwojowych niż wielkie miasta. Cechuje je także większa decyzyjność, co przy napiętych harmonogramach inwestycji, jest nierzadko czynnikiem kluczowym –  mówi Agata Zając, koordynator ds. Gruntów Inwestycyjnych Jones Lang LaSalle.

– Dobrym przykładem jest tu podwrocławska gmina Kobierzyce, od kilku lat w całości pokryta planami zagospodarowania. Gmina ta prowadzi aktywną politykę przestrzenną i indywidualnie podchodzi do każdego inwestora. Dzięki temu urzędnicy są w stanie poznać jego potrzeby i tak zmodyfikować plan miejscowy, aby pogodzić zamierzenie inwestycyjne z zasadami ładu przestrzennego – dodaje Mariusz Zborowski, starszy konsultant w Dziale Powierzchni Magazynowo – Przemysłowych JLL.

Wiele gmin, również tych atrakcyjnych z punktu widzenia deweloperów powierzchni magazynowych, ma problemy z tworzeniem MPZP. Przykładem jest Łódź, gdzie obecne pokrycie planami wynosi poniżej 7 proc. Chociaż odsetek ten wzrósł  w ciągu ostatnich lat, to nowymi planami pokryto najczęściej centralne dzielnice miasta, czyli rejony najmniej odpowiednie dla zabudowy przemysłowej. Natomiast  obszar między Łodzią a Strykowem, mimo znacznego pokrycia planami miejscowymi, charakteryzuje się niekorzystną strukturą własnościową oraz niewystarczającą infrastrukturą, aby można było szybko rozpocząć inwestycję.

Plan rozwiązuje problem gruntów rolnych

Dzięki istniejącemu planowi zagospodarowania przestrzennego łatwiej jest również sprzedać grunt rolny i otrzymać pozytywną decyzję z resortu rolnictwa dotyczącą jego przekształcenia.

– Jedną z bolączek samorządów jest kwestia terenów rolnych o wysokiej jakości gleby, które nierzadko przedstawiają także wysoki potencjał inwestycyjny. Aby dopuścić zabudowę na tego typu gruntach potrzebna jest zgoda Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ponieważ nie istnieją jasne kryteria tego typu decyzji, jest ona często arbitralna i niemożliwa do przewidzenia. Prowadzi to często to powstawania ułomnych planów, które nie są dopasowane do oczekiwań inwestorów. Aby jednak w ogóle móc liczyć na pozytywną decyzję ministra, obszar ten musi zostać objęty procedurą sporządzenia planu miejscowego – wyjaśnia Mariusz Zborowski.

Zagadnienia związane z przekształceniem terenów rolnych mają szczególnie duże znaczenie dla inwestorów zagranicznych.

– Musimy pamiętać, że w Polsce prawo stanowi, że firma z kapitałem zagranicznym nie może kupić gruntu rolnego, może nabyć wyłącznie grunt przemysłowy – przypomina Michał Ptaszyński.

Zagospodarowanie terenów rolnych może być  zatem jednym z impulsów dla gminy do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

– Jednym z powodów pokrycia gminy Kobierzyce w 100 proc. planami miejscowymi były grunty występujące w gminie Kobierzyce, które są w 85 proc. w bardzo wysokich klasach bonitacyjnych od I do IIIb i chroni je ustawa o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Możliwość uzyskania zgody na przeznaczenie takich gruntów na inne cele niż rolne, np. mieszkaniowe czy przemysłowe – istnieje tylko na drodze uzyskania zgody rolnej w trakcie sporządzania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – mówi wójt Ryszard Pacholik.

Gminy czekają na nowe inwestycje

Istnienie planu ułatwia sprzedaż gruntów i przyciągnięcie deweloperów powierzchni magazynowych do gminy. Jednak taki inwestor nie zawsze jest marzeniem władz samorządowych, mimo że inwestycja magazynowa przynosi korzyści i mieszkańcom i władzom.

– Większość gmin pozytywnie ocenia inwestycje magazynowe na swoim terenie. Istnieją naturalnie i takie gminy, które ze względu na rozmaite powody (np. estetyczne) nie będą zabiegać o takie projekty, jednak większości samorządów z reguły zależy na nowych inwestycjach, w tym tych magazynowo-logistycznych. Nowe obiekty to przede wszystkim większe wpływy z podatku od nieruchomości oraz więcej miejsc pracy, a zatem wyższe wpływy z podatków osobistych do budżetu gminy – mówi Jan Jakub Zombirt.

– Oczekiwałbym, aby na nowo nabytych terenach „Zielonki” w Brzegu inwestowali inwestorzy, którzy nie budowaliby centrów logistycznych, ale inwestowali w nowe technologie – przyznaje Wojciech Huczyński, burmistrz Brzegu.

Jednak gminy, które z racji swojego położenia stanowią dobrą lokalizację dla inwestycji magazynowych, chętnie przyciągają kolejnych inwestorów z tej branży.

– Gminy, w których od dawna powstają obiekty magazynowe mają już odpowiednie doświadczenie oraz wiedzę jak przyciągać kolejne tego typu inwestycje. Dobrym przykładem będą gminy Kobierzyce czy Tarnowo Podgórne, gdzie cały proces inwestycyjny jest wspierany przez gminę. Inwestor może tu liczyć na kompleksową obsługę w kwestii załatwienia koniecznych pozwoleń oraz listę kontaktową do osób decyzyjnych w wielu kwestiach formalnych – dodaje Jan Jakub Zombirt.

Plan na miarę potrzeb

Nie zawsze wystarczy sam plan, aby przyciągnąć inwestorów. Musi być on dodatkowo dopasowany do potrzeb inwestora i specyfiki danego sektora.

– Stare miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego czasami utrudniające realizację inwestycji magazynowych. Plany te, pochodzące z lat 90. są często nieczytelne i rodzą wiele sporów interpretacyjnych. Często było tak, że do wypracowania jednej ostatecznej wersji budzącego wątpliwości planu, potrzebne były opinie różnych osób z lokalnych władz. Opinie te nie zawsze były jednoznaczne. Obecnie takie plany są jednak rzadkością – przyznaje Maciej Madejak.

Niewłaściwe lub niejasne zapisy mogą spowodować, że inwestorowi będzie ciężko dostosować się do stawianych wymagań, dlatego ważne jest, aby przy przygotowaniu planu wziąć pod uwagę wymogi nowoczesnych powierzchni magazynowo-logistycznych.

– Znane są takie przypadki uregulowań które stoją w całkowitej sprzeczności z normami przyjętymi w danej branży, takie jak np. zapis wymuszający dachy dwuspadowe o znacznym nachyleniu przy realizacji obiektów magazynowych, podczas gdy standardem projektowym są dachy płaskie o spadkach od 2 do 3 proc. – komentuje Agata Zając.

– Te parametry powinny być każdorazowo konsultowane z aktywnymi deweloperami magazynowymi, by uwzględniały ich potrzeby i możliwości. Jeśli na przykład MPZP zakłada, że na danym terenie może powstać obiekt magazynowy o wysokości do 10 metrów, dla dewelopera nowoczesnych powierzchni magazynowych to o 2-3 metry za nisko. Klienci centrum dystrybucyjnych oczekują obiektu klasy A o wysokości 10 metrów w świetle wewnątrz budynku – wyjaśnia Michał Ptaszyński.

Dodatkowo, dla obiektów magazynowych w MPZP istotne są także zapisy odnośnie maksymalnej liczby miejsc parkingowych czy współczynnika terenów zielonych.

– Realizację inwestycji magazynowych utrudniają również regulacje w dokumentach planistycznych, które szatkują funkcję sąsiadujących działek – na przykład jeśli działki przemysłowe sąsiadują bezpośrednio z zabudową mieszkaniową. Taki układ dla żadnej ze stron nie jest komfortowy i może zaważyć na losach inwestycji – uzupełnia Michał Ptaszyński.

Niejednokrotnie lepsze jest wrogiem dobrego i planiści, chcąc zaspokoić potrzeby jak najszerszej rzeszy inwestorów, rzucają im kłody pod nogi.

– Nierzadko wprowadzone przez urbanistów zapisy, które w ich zamyśle miały być uniwersalne, wykluczają część planowanych funkcji. Tak bywa np. w przypadku dopuszczenia na danym terenie funkcji zarówno handlowych jak i magazynowych czy produkcyjnych, przy braku odpowiedniego zróżnicowania na poziomie szczegółowych regulacji. Takie zapisy dopuszczające spektrum funkcji występują najczęściej w planach starszych, choć wciąż obowiązujących. I tak na przykład, od inwestorów handlowych słusznie powinno wymagać się zapewnienia znacznej liczby miejsc parkingowych, natomiast ich liczba w przypadku zakładu produkcyjnego powinna być zdecydowanie mniejsza. Z kolei przy funkcji magazynowej, która generuje małą liczbę pracowników i klientów, takie miejsca można ograniczyć do minimum – wyjaśnia Agata Zając.

Profesjonalnie i z pomysłem

Rola samorządów nie sprowadza się jednak jedynie do przygotowania planów przestrzennych. W czasach pokryzysowych inwestorzy i deweloperzy powierzchni magazynowo-logistycznych oczekują większej pomocy przy realizacji inwestycji. Jedną z nich jest profesjonalna obsługa inwestorów. W większych miastach zajmują się tym Centra Obsługi Inwestora (COI).

– W ubiegłym roku krakowski COI współpracował z inwestorem przy inwestycji polegającej na budowie dużego obiektu kubaturowego o funkcji biurowo-produkcyjno – magazynowej, który przyniesie 700 miejsc pracy. W ramach współpracy COI pomagał m.in. przy procedowaniu decyzji DUŚ, sporządzaniu planu miejscowego dla obszaru, na którym planowana jest nowa inwestycja, przygotowaniu wniosku oraz wymaganych materiałów w celu uzyskania decyzji o warunkach zabudowy, decyzji lokalizacyjnej czy uzyskania pozwolenia na budowę – opowiada Filip Szatanik.

Innym działaniem jest przygotowanie terenów pod inwestycje. Gmina może uzbroić grunt m.in. w drogi, chodniki, oświetlenie, kanalizację deszczową. Dodatkową zachętą jest gromadzenie w rękach gminy gruntów inwestycyjnych, co ułatwia inwestorowi negocjacje, pozwalając mu rozmawiać tylko z jednym właścicielem. Przykładem mogą być Strefy Aktywności Gospodarczej m.in. w Bochni, gdzie samorząd skorzystał z możliwości nabycia gruntów, aby następnie udostępnić je zainteresowanym inwestorom oraz objąć lokalnym programem rozwoju (Bocheńska Strefa Aktywności Gospodarczej). Takie działanie pozwala także na większą kontrolę nad zachowaniem ładu przestrzennego.

To jednak nie wyczerpuje wachlarza możliwości przyciągnięcia do gminy inwestora. Innymi pomysłami są m.in. różnorodnego typu zachęty inwestycyjne, czy wsparcie inwestora w pozyskaniu pracowników.

– Głównym narzędziem gmin w przyciąganiu inwestycji magazynowych są zwolnienia z podatku od nieruchomości. Inwestorzy nierzadko oczekują wsparcia samorządu w kwestiach takich jak zapewnienie siły roboczej. Pomoc gmin i powiatów może okazać się w tej kwestii nieodzowna – wyjaśnia Jan Jakub Zombirt.

Z tą diagnozą zgadzają się przedstawiciele firm deweloperskich, które budują głównie dla operatorów logistycznych oraz sieci detalicznych i firm produkcyjnych.

– Podstawowe parametry, które deweloper powierzchni magazynowych poddaje ocenie to: oczywiście lokalizacja, a także dostęp do rozwiniętej infrastruktury drogowej i kolejowej, oferta ulg, stawek preferencyjnych i innych motywatorów dla inwestorów, a także dostępność wykwalifikowanych pracowników – mówi Michał Ptaszyński.

– Główny czynnikiem poza lokalizacją jest niewątpliwie cena, a także dostępność infrastruktury potrzebnej do efektywnego funkcjonowania przyszłego magazynu. Ponadto, elementarną kwestią jest również uregulowany status właściwościowy gruntu – dodaje Maciej Madejak.

Artkuł powstał przy wsparciu merytorycznym firmy JLL/magazyny.pl.