Białystok liczy na nowe inwestycje i przyrost miejsc pracy. Pod koniec ubiegłego roku podstrefa Białystok Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej została powiększona o 64 ha, czyli ponadtrzykrotnie. Problemem miasta wciąż jest jednak m.in. brak szybkiej komunikacji z Warszawą.

– Ostatnio pozyskaliśmy inwestora z Holandii. To producent sprzętu gospodarstwa domowego, który ma zainwestować kilkadziesiąt milionów złotych – mówi o bezpośrednich inwestycjach w podstrefie Białystok SSSE Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

W połowie marca podpisano umowę na sprzedaż działki w białostockiej podstrefie Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Inwestor, Bravilor Polska, będąca spółką córką holenderskiej firmy Bravilor Bonamat, zapłacił za teren 6 mln zł. Wybuduje na niej zakład produkcyjny, w którym produkowane będą m.in. ekspresy do kawy i ich podzespoły. W ciągu niespełna trzech lat firma zobowiązała się zainwestować 47 mln zł i zatrudnić minimum 30 osób. Chce też współpracować z Politechniką Białostocką i technicznymi szkołami średnimi.

– Mamy też inwestora ze Stanów Zjednoczonych, który buduje u nas duże przestrzenie. To jest kilkanaście tysięcy metrów open space i przestrzeni biurowej. Liczymy więc na inwestycje typu BPO, czyli Business Process Outsourcing – mówi prezydent stolicy województwa podlaskiego. – Mamy bardzo mało tego typu inwestorów, dlatego temat pozostawiamy otwarty. W tej chwili w dziedzinie BPO mamy około 300 miejsc pracy przy dwudziestu kilku tysiącach, np. w Krakowie. Stawiamy na branżę IT i na usługi księgowo-rachunkowe.

Jesienią ubiegłego roku władzom Białegostoku udało się doprowadzić do trzykrotnego powiększenia podstrefy Białystok w ramach SSSE. Do istniejącego od 2008 r. 30-hektarowego obszaru dołączono ponad 64 ha kolejnych działek. Na Krywlanach i przy Parku Naukowo-Technologicznym, wspierającym lokalne start-upy powstać mają 4 nowe inwestycje, głównie ukierunkowane na eksport.

Miasto stara się zachęcać inwestorów do zainteresowania właśnie jego terenami.

– Podejmujemy różnego rodzaju standardowe działania marketingowe. Są to też częste wizyty i rewizyty, w zależności od kraju. W specjalnej strefie ekonomicznej zachęcamy ulgami w podatku dochodowym, a dodatkowo zwolniliśmy na kilka lat inwestorów od podatku od nieruchomości – mówi Tadeusz Truskolaski.

Problemem Białegostoku jest peryferyjne położenie i wciąż słabe skomunikowanie z głównymi miastami kraju, nawet z nieodległą Warszawą, oraz brak lotniska. Miasto ma nadzieję na modernizację pasa startowego na Krywlanach. Pod koniec ubiegłego roku wystąpiło do wojewody podlaskiego o zgodę na realizacje inwestycji lotniczej. Nie będzie to port regionalny z terminalem i lotami rozkładowymi, lecz umożliwiający prywatne i komercyjne loty typu general aviation oraz obsługę ruchu cargo. Miałoby ono powstać w 2018 roku. Koszt inwestycji to 28 mln zł.

– Dopiero w 2018 roku będzie zbudowana szybka droga między Białymstokiem a Warszawą. Myślę, że to bardzo mocno poprawi nasz wizerunek. Dlatego że inwestor, który pokonuje 200 km w 3,5 godziny, myśli sobie: nie będę poświęcał tyle czasu – mówi Truskolaski. – Jeżeli zbudujemy jeszcze pas startowy na lotnisku i do 2020 roku będzie szybka kolej, to rzeczywiście może nam to dać pewną przewagę.

Truskolaski zaznacza, że problemem jest też pogarszająca się atmosfera pomiędzy Polską a jej wschodnimi sąsiadami – Białorusią i Rosją. Ożywione relacje pozwoliłyby postrzegać region jako bramę na Wschód.

– Sytuacja zawsze się pogarsza po wyborach prezydenckich na Białorusi. Zarzuca się tam łamanie prawa, łamanie praw człowieka, brak demokratycznych wyborów. Stąd ta atmosfera się trochę pogarsza i oddziałuje na szczebel również samorządowy – relacjonuje prezydent Białegostoku. – Stosunki między ludźmi są dobre, natomiast jeżeli chodzi o relacje władz, to życzyłbym sobie dużo lepszych.