O utworzenie SSE w Żywcu zabiegają radni oraz przedsiębiorcy - czytamy na stronie "Dziennika Zachodniego". 

Bezrobocie w Żywcu w ciągu ostatnich 4 miesięcy wzrosło z 13 do 17 proc. Powstanie SSE na pewno zachęciłoby firmy do inwestycji w Żywcu, a co za tym idzie – utworzone zostałyby nowe miejsca pracy. Zwolennikiem takiego pomysłu jest przede wszystkim Wiesław Setla – zarówno żywiecki radny powiatowy, jak i przedsiębiorca.

Podobnie myśli radny Tadeusz Trzop i dodaje, że w strefach obowiązują specjalne udogodnienia. Gdyby przedsiębiorcy mogliby skorzystać np. z ulg podatkowych, na pewno zainteresowaliby się inwestowaniem w Żywcu. Przy obecnej stopie bezrobocia podejmowanie działań, które mają przyciągnąć potencjalnych inwestorów, powinno być jak najszybsze.

Przeciwny tej propozycji jest natomiast burmistrz Żywca – Antoni Szlagor, który boi się, że SSE w Żywcu mogłaby podzielić los przedsięwzięcia w sąsiedniej gminie Radziechowy-Wieprz. Tam po wielu staraniach udało się pozyskać tylko jednego inwestora. Burmistrz dodaje, że grunty, które miałyby wejść w skład SSE, i tak są już przewidziane w planie zagospodarowania pod inwestycje mające na celu utworzenie nowych zakładów i miejsc pracy. W związku z tym według niego utworzenie strefy byłoby po prostu niepotrzebne i wiązałoby się tylko z poniesieniem kosztów dotyczących m.in. uzbrojenia terenów.