Polski rynek biurowy nadal znajduje się w dobrej kondycji ze względu na duży popyt ze strony firm zagranicznych, zwłaszcza tych reprezentujących sektor usług biznesowych. Ryzyko przegrzania jest jednak spore, a spowolnienie rynkowe może nadejść już ciągu najbliższych 12-24 miesięcy – tak w skrócie można podsumować gorące dyskusje podczas jubileuszowej 10. edycji konferencji „Biurowce w Polsce”, którą firma Nowy Adres zorganizowała w październiku w warszawskim hotelu Hilton.

Konferencję otworzył wykład Kazimierza Marcinkiewicza, ekonomisty i premiera RP w latach 2005-2006, obecnie doradcy na rynku nieruchomości komercyjnych. Bardzo dobrze ocenił on kondycję polskiej gospodarki, wskazując na kapitał ludzki jako nasz największy atut. – Tegoroczny wzrost gospodarczy naszego kraju - przewidywany na 4 proc. - to duży magnes dla inwestorów. Równie ważny, a może nawet
ważniejszy jest fakt, że obecnie powyżej 50 proc. młodych ludzi studiuje, to ogromny kapitał – mówił Marcinkiewicz. – Dlaczego Polska stała się taka modna jako lokalizacja centrów usług biznesowych? Po prostu pod koniec lat 90. ubiegłego wieku świat nagle zobaczył, że u nas w kraju jest 20-procentowe bezrobocie i masa młodych ludzi, którzy mówią po angielsku oraz mają pojęcie o ekonomii. Trzecim czynnikiem jest duża dostępność kapitału - po akcji drukowania pieniędzy przez USA banki mają masę gotówki, którą muszą zainwestować. Szukają więc miejsc, gdzie są realne wzrosty i takim miejscem jest właśnie Polska. Wszystkie te nakładające się na siebie czynniki – wspomagane również przez konsekwencje niektórych wydarzeń w globalnej gospodarce, jak np. Brexit – sprawiają, że nasz kraj jest idealnym miejscem do budowania nowych inwestycji biurowych – podsumowywał były premier. 

Ogromna podaż, ale popyt tylko niewiele mniejszy 

Prognozy Marcinkiewicza potwierdził panel dyskusyjny, poprowadzony przez Roberta Karniewskiego, partnera oraz dyrektora rynków regionalnych w Dziale Powierzchni
 
 Biurowych firmy doradczej Colliers International. Według przedstawionych przez niego danych podaż nowych powierzchni biurowych w Polsce wciąż utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. – Na sześciu największych rynkach regionalnych w budowie jest ponad 980 tys. metrów kwadratowych biur, które ukończone zostaną w ciągu najbliższych 2-2,5 roku. Z kolei w Warszawie do końca 2020 planowane jest oddanie 720 tys. metrów kwadratowych – mówił Karniewski. – Wskaźniki pustostanów rosną, ale stosunkowo powoli dzięki rekordowemu popytowi. W pierwszej połowie 2017 roku w Warszawie wynajęto 390 tys. metrów kwadratowych biur, w regionach ponad 720 tysięcy – podał ekspert Colliers International. Czy zatem sytuacja jest stabilna? Krzysztof Misiak, partner oraz dyrektor Sekcji Miast Regionalnych agencji Cushman & Wakefield twierdzi, że tak. – Mamy dużo szczęścia. Rynek jest przegrzany, ale przed gwałtownym załamaniem ratuje go duży popyt zewnętrzny. Warszawa jest wciąż bardzo atrakcyjna pod względem kosztów siły roboczej i rozmiaru miasta. Tak więc nie widzę kryzysu na horyzoncie - co najwyżej lekką stagnację, która zacznie się dopiero w okolicach 2019-2020 roku – przewiduje Misiak.

Co z tymi podatkami?

Sporo emocji wzbudził również panel dyskusyjny o planowanym wprowadzeniu nowego podatku od wartości nieruchomości, którym miałyby zostać objęte budynki biurowe i handlowe o wartości co najmniej 10 milionów złotych. Miałby on wynosić 0,035 proc. wartości początkowej budynku miesięcznie, czyli 0,42 proc. w skali roku. Skąd w ogóle wziął się pomysł wprowadzenia takiego podatku?

– Wpływy podatkowe z tego sektora rynku wydają się mocno niesatysfakcjonujące w ramach powinności budżetowych. Działamy zgodnie z BEPS (Base Erosion and Profit Shifting - przyp. red.), czyli wytycznymi akcji krajów zrzeszonych w OECD przeciwko przenoszeniu dochodów za granicę i
 
erodowaniu powinności podatkowych w danym kraju. Chodzi o to, by podatek dochodowy był płacony w kraju, gdzie dochód został wygenerowany – tłumaczył Maciej Żukowski, dyrektor Departamentu Podatków Dochodowych w Ministerstwie Finansów. Podatek w proponowanym kształcie budzi jednak wiele wątpliwości wśród przedstawicieli branży. – Popieramy idee BEPS, ale w tym przypadku jest wiele pytań. Czy opodatkowanie tylko nieruchomości o wartości powyżej 10 mln nie jest przypadkiem formą pomocy publicznej dla mniejszych podmiotów? Dlaczego tylko biura i handel, a nie hotele i magazyny? Trzeba to dopracować – mówił Tomasz Ożdziński, dyrektor zespołu podatkowego Grupy Rynku Nieruchomości w EY Polska. Na negatywny wpływ planowanego podatku na rynek zwracała też uwagę Anna Duchnowska, członek zarządu funduszu inwestycyjnego Invesco. – Inwestorzy lubią spokój i przewidywalność, takie zamieszania jak w przypadku tego podatku zdecydowanie nie pomagają. Ta kwestia - jak i kilka podobnych, np. niejasności co do płacenia podatku VAT w przypadku sprzedaży nieruchomości komercyjnych - może w przyszłości mieć wpływ na niższe zainteresowanie naszym rynkiem wśród zagranicznych funduszy – mówiła Duchnowska.

Konferencje z cyklu „Biurowce w Polsce” to największe i najbardziej prestiżowe spotkania branży nieruchomości biurowych w Polsce. Każdego roku podczas dwóch dni konferencji ponad 300 najważniejszych graczy – deweloperów, przedstawicieli agencji doradczych, funduszy inwestycyjnych, banków, architektów, analityków rynkowych dyskutuje o najważniejszych problemach branży i realnych sposobach na ich rozwiązanie. Nawiązywanie kontaktów ułatwia Match Maker - specjalna platforma informatyczna, umożliwiająca uczestnikom konferencji wcześniejsze umawianie spotkań biznesowych podczas wydarzenia. Kolejna konferencja z cyklu „BwP” odbędzie się jesienią przyszłego roku. Serdecznie zapraszamy już dziś!