Komentuje Dariusz Grabowski, prezes Green House Development.

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska przygotowuje obecnie program dopłat dla budujących energooszczędne domy. Celem wprowadzenia programu NFOŚ jest przede wszystkim wsparcie budownictwa energooszczędnego. Skala tej pomocy obejmie 16 tys. domów i mieszkań o wysokim standardzie energooszczędności wybudowanych w latach 2013 - 2018. Skorzystają z niej osoby fizyczne budujące domy jednorodzinne w systemie gospodarczym i kupujące domy jednorodzinne oraz mieszkania w domach wielorodzinnych od deweloperów.

Obawiam się niestety, że nowe regulacje nie zachęcą zbyt wielu ludzi do korzystania z dotacji. Nie przyczynią się też znacząco do upowszechnienia ekologicznych standardów na rynku. Jest wiele powodów tej sytuacji. Wśród nich są:  wysokie koszty, ale również  brak wiedzy i doświadczenia na ten temat, zarówno wśród inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych.

Główną barierą dla upowszechnienia budownictwa energooszczędnego w Polsce są jednak przede wszystkim ograniczone środki finansowe inwestorów. Program zaproponowany przez NFOŚ nie zwiększa radykalnie tej szansy, głównie z powodu wysokości dotacji. Maksymalna wysokość dopłaty dla domu jednorodzinnego wyniesie 50 tys. zł , a w przypadku mieszkania w budynku wielorodzinnym 16 tys. zł. Ponadto, możliwość otrzymania dopłaty dotyczyć będzie tylko klientów, którzy kredytują zakup nieruchomości, co również ograniczy skalę potencjalnego zainteresowania dopłatami.

Niezależnie od tych trudności, musimy mieć świadomość, że dyrektywa Unii Europejskiej o budownictwie energooszczędnym zobowiązuje nas do tego, aby poszerzać wiedzę na ten temat. Powód jest prosty. Od 1 stycznia 2019 roku wszystkie budynki użyteczności publicznej, a od 1 stycznia 2021 roku wszystkie budynki mieszkalne powyżej 250 m kw. będą musiały być energooszczędne. To oznacza, że w przyszłości budownictwo energooszczędne nieuchronnie stanie się u nas standardem. Nie będzie to jednak krótki proces.