Mówi Dr Michael Hasenstab, wiceprezes wykonawczy, zarządzający portfelami inwestycyjnymi, CIO Templeton Global Macro.

Jeżeli chodzi o opinię na temat Chin, obserwatorzy rynkowi dzielą się generalnie na dwa obozy: nieprzejednanych sceptyków i zagorzałych optymistów. Sceptycy są przekonani, że głębsza analiza ujawnia problemy praktycznie w każdym aspekcie: od danych ekonomicznych, poprzez system bankowy po wskaźniki demograficzne. Przedstawiciele tej grupy argumentują, że oficjalne dane nie są dostatecznie wiarygodne, a brak równowagi jest zbyt duży, by zasługiwał na szczegółową analizę. Sceptycy snują wizję implozji chińskiej gospodarki pod wpływem bańki cenowej na rynku nieruchomości, zadłużenia samorządów lokalnych, sytuacji na rynkach akcji lub wszystkich trzech czynników razem wziętych. Upadek jest, według nich, nieuchronny, a gospodarka stoi na jego krawędzi już od 10 lat. Z kolei mniejsza grupa optymistów znacznie przychylniejszym okiem patrzy na krajową transformację, spodziewając się dalszego ciągu „chińskiego cudu” i licząc, że umiarkowanie tempa wzrostu jest wyłącznie tymczasowe. Przedstawiciele tego obozu wzruszają ramionami na argumenty o braku równowagi, tłumacząc, że Chiny mają aż nadto pieniędzy, odpowiednią politykę i niezrównaną kontrolę nad własną gospodarką.

My staramy się patrzeć na sytuację z dystansu i obiektywnie oceniać obecną pozycję chińskiej gospodarki, kierunek jej dalszych zmian i ryzyko, z jakim należy liczyć się w najbliższej przyszłości. Staramy się być bardziej precyzyjni i stonowani w porównaniu zarówno ze sceptykami, jak i ze skrajnymi optymistami. Nasze prognozy dla Chin są generalnie optymistyczne, ale mamy świadomość, że kraj ten stoi przed potężnymi wyzwaniami i znaczącym ryzykiem, które należy uważnie monitorować.

Chiny znalazły się dziś w niezwykle ważnym punkcie na drodze do głębokiej transformacji ekonomicznej. W tym samym czasie nastąpiło wyhamowanie trzech tradycyjnych motorów wzrostu: sektor nieruchomości słabnie po długim boomie, samorządy lokalne ograniczają inwestycje w związku z koniecznością delewarowania, a wiele komponentów sektora produkcji kurczy się.

Niemniej jednak, wzrost konsumpcji stymulowany przez rosnące płace, wzrost sektora usług i nowe inwestycje w infrastrukturę mogą zniwelować skoordynowane pogorszenie się sytuacji w trzech wspomnianych powyżej obszarach. Spadek produkcji jest wynikiem dotarcia do tzw. punktu zwrotnego Lewisa: wywołany przez czynniki demograficzne spadek tempa wzrostu siły roboczej wywiera presję na wzrost płac, tym samym zmniejszając konkurencyjność produkcji zorientowanej na eksport. Wolniejszy wzrost siły roboczej oznacza jednak, że mniej miejsc pracy potrzebnych jest do osiągnięcia pełnego zatrudnienia: obecnie wystarczy ok. 3 mln rocznie, w porównaniu z poprzednim maksimum na poziomie 12 mln. Taki wynik powinien zapewnić szybszy wzrost sektora usług, który zastąpił przemysł na pozycji obszaru generującego najwięcej miejsc pracy. W związku z powyższym, spadek produkcji, dekoniunktura na rynku nieruchomości i problemy samorządów nie przełożyły się na wzrost bezrobocia, który stanowiłby spory problem społeczno-polityczny.

Rosnące płace i stabilne zatrudnienie pozwoliły konsumpcji gospodarstw domowych zastąpić inwestycje na miejscu czynnika o największym udziale we wzroście PKB, co jest dokładnie taką zmianą, jakiej Chiny dziś potrzebują. Zrównoważony wzrost płac wymaga jednak szybszego wzrostu wydajności produkcji. W przeciwnym wypadku, coraz większa część gospodarki będzie tracić konkurencyjność, wpychając Chiny w „pułapkę średnich dochodów”. Przyspieszenie wzrostu produktywności wymaga z kolei wdrażania bardziej zaawansowanych technologii i podnoszenia wartości dodanej. Rząd odpowiada na te potrzeby szeregiem ważnych działań, takich jak rozwój sektora edukacji, reformowanie spółek skarbu państwa w celu stymulacji wzrostu sektora prywatnego i wspieranie innowacji. Ucieczka z pułapki średnich dochodów jest niezwykle trudna, co potwierdza historia kilku krajów, którym ta sztuka się udała; żaden z nich nie był jednak tak duży, jak Chiny. Wygląda jednak na to, że Chiny przyjęły dobrą strategię i wspierają swą politykę długofalowymi reformami, takimi jak liberalizacja rachunku kapitałowego i rynku finansowego mająca na celu przekierowanie strumienia kapitału do bardziej produktywnych obszarów gospodarki. Z kolei wydatki na ochronę środowiska i infrastrukturę powinny zwiększyć długoterminowy potencjał wzrostowy oraz rozszerzyć globalny zasięg Chin, w szczególności dzięki nowej inicjatywie o nazwie „Jeden szlak, jedna droga”.

Nadal należy jednak liczyć się z poważnym ryzykiem. Po pierwsze, trzeba utrzymać delikatną równowagę polityki pieniężnej. Ludowy Bank Chin jak dotąd zapewnia dokładnie takie wsparcie, jakie jest niezbędne do złagodzenia spowolnienia gospodarczego; jeżeli tempo wzrostu będzie wciąż spadać, ostatnie działania ograniczające się do umożliwienia samorządom lokalnym zamiany długów na obligacje komunalne i regionalne mogą zostać zastąpione przez zwiększoną stymulację w stylu luzowania ilościowego, co mogłoby utrudnić delewarowanie i przygotować grunt pod „twarde lądowanie”. Po drugie, w ciągu ostatniej dekady, Chiny gromadziły duże ilości papierów dłużnych, w dużej mierze poprzez mniej transparentne operacje przeprowadzane przez samorządy lokalne i w segmencie pozabankowym. Według naszych szacunków, wartość tych obligacji może sięgać nawet 250 proc. PKB, po uwzględnieniu wszelkich możliwych źródeł zadłużenia bilansowego i pozabilansowego (tj. dług rządu centralnego, samorządów lokalnych, gospodarstw domowych i przedsiębiorstw). Niemniej jednak, w odróżnieniu od wielu innych krajów, Chiny mają także ogromne aktywa, takie jak rezerwy walutowe i – co szczególnie ważne – udziały w najpotężniejszych spółkach skarbu państwa. Co więcej, rząd centralny nie ma żadnego zadłużenia zewnętrznego. Te czynniki minimalizują ryzyko klasycznego kryzysu zadłużenia.

Proces delewarowania może nie mieć płynnego przebiegu, co może być przyczyną problemów sektora bankowego i prywatnego, a tym samym zakłócić wzrost gospodarczy. Z drugiej strony, delewarowanie może się odwrócić, co doprowadziłoby do dalszego powiększania zadłużenia – wciąż należy liczyć się z takim ryzykiem. Po trzecie, może dojść do krachu na rynku akcji, szczególnie po tym, jak chińskie indeksy giełdowe podwoiły swą wartość na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy, co budzi pewne obawy. Choć rynek akcji wciąż odgrywa względnie niewielką rolę w chińskiej gospodarce, zarówno jako źródło kapitału dla spółek, jak i jako źródło aktywów dla gospodarstw domowych, jego znaczenie w obydwu przypadkach od pewnego czasu rośnie. Nagłe załamanie mogłoby jeszcze bardziej wyhamować wzrost i wstrzymać proces umacniania i dywersyfikacji sektora finansowego. Kluczowe reformy spółek państwowych muszą przeważyć nad partykularnymi interesami, co rodzi pewne ryzyko i zwiększa prawdopodobieństwo porażki.

Ogólnie rzecz biorąc, na podstawie wyników naszych szczegółowych analiz, uważamy, że Chiny utrzymają właściwy kurs, a stopa wzrostu PKB nieco spadnie w okolice poziomu 6 proc. w kolejnych latach, wraz ze stopniowym przesuwaniem środka ciężkości gospodarki w kierunku konsumpcji, usług i produkcji oferującej większą wartość dodaną.