Od 1 stycznia 2019 roku prawo użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe przekształci się w prawo własności. Nowe przepisy odnoszą się do domów jednorodzinnych, lokaliw budynkach wielorodzinnych wraz z budynkami gospodarczymi, garażami, innymi obiektami budowlanymi lub urządzeniami budowlanymi, umożliwiającymi prawidłowe i racjonalne korzystaniez budynków mieszkalnych.

Wpływ nowego prawa w pierwszych latach szczególnie pozytywnie odmieni oblicze gminnych budżetów. Należy spodziewać się masowego zjawiska uiszczania jednorazowych opłat za wieczyste użytkowanie. Wraz z wejściem prawa w życie dochodzi możliwość zaoferowania mieszkańcom atrakcyjnej bonifikaty, która obecnie może wynieść nawet 60% zniżki w pierwszym roku przekształcenia. W mojej ocenie to wszystko spowoduje, że czeka nas znaczny przyrost środków w kasach gmin. Co ciekawe, nowe prawo reguluje jednoznacznie coś co do niedawna i tak było możliwe. Do tej pory też istniała możliwość przekształcenia wieczystego użytkowania we własność, jednak wymagało to zgody wszystkich mieszkańców danej nieruchomości. W rzeczywistości powyższy warunek był możliwy do spełnienia wyłącznie w mniejszych budynkach mieszkalnych, do kilkunastu mieszkań. Duże inwestycje i osiedla były więc niejako naznaczone statystyką i faktem, że trudno w takiej skali dojść do porozumienia.

Kolejną kwestią jest odpowiedź na pytanie: kto się będzie decydował na takie rozwiązanie?

W mojej opinii głównie ludzie wiążący się z daną nieruchomością na długie lata. Wówczas będzie sens skorzystać z bonifikaty i wpłacić jednorazową opłatę za własność. Natomiast, jeśli ktoś inwestycyjnie posiada jedno bądź kilka mieszkań, korzysta z nich na zasadach wieczystego użytkowania, pozostanie raczej przy opłacie rocznej. Głównie z tego powodu, iż sposób rozliczenia przekształcenia nieruchomości użytkowanej wieczyście na własnościowy nie będzie miał praktycznie żadnego wpływu na cenę końcową przy ewentualnej sprzedaży.W dłuższej perspektywie wpływy do kas gmin będą jednak znacząco niższe. Z tym urzędnicy muszą się liczyć.

Niektórzy specjaliści spekulują, że gminy poszukają oszczędności i jakoś poradzą sobie z tym problemem. Padają głosy, że miasta będą obcinać koszty i wydatki, szukając w ten sposób oszczędności. Uważam, że będzie wręcz przeciwnie. Prawda jest taka, że trzeba się liczyć ze sporymi podwyżkami i to już po nowym roku. Miasta próbując łatać dziurę w budżecie mogą zwiększyć obciążenia fiskalne nakładając nowe obciążenia np. opłatę za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej na skutek wykonania na nieruchomości robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem.

Równocześnie mogą również zwiększać podatki od gruntu, nieruchomości lub nałożyć jeszcze szereg innych opłat. W mojej opinii nie rozwiąże to jednak problemu kompleksowo i profesjonalnie. Stąd moja prognoza idzie o krok dalej.Spodziewam się wprowadzenia podatku katastralnego. Mówi się o nim w branży od lat i wstępnie możemy sondować, że jego wysokość będzie oscylowała w okolicach 1%. To w dłuższej perspektywie pomoże gminom poradzić sobie z rosnącymi lawinowo kosztami oraz malejącymi wpływami do budżetu,także w wyniku zmiany prawa, które przekształca wieczyste użytkowanie gruntu w jego posiadanie na własność. Warto przy tej okazji wspomnieć, że z punktu widzenia miast i gmin podatek katastralny jest w miarę, rozsądnym panaceum na nadchodzące podwyżki. Jednak jego wprowadzenie może wywołać potężny problem społeczny związany z nadmiernym obciążeniem fiskalnym dla emerytów w większości zamieszkujących w centrach miast, jak i innych lokalizacjach w których wartość nieruchomości jest stosunkowo wysoka. I tak w Warszawie, dla mieszkania 50 mkw. o wartości 10.000 zł/mkw. podatek katastralny 1% wynosiłby 5.000 zł. Dziś podatki stanowią zaledwie ułamek tej kwoty. Biorąc pod uwagę wysokość emerytur i lawinowo rosnące koszty utrzymania, wprowadzenie katastru może doprowadzić do utraty płynności finansowej całej grupy społecznej. Trzeba pamiętać, że starsi ludzie, ale i znacząca część naszego społeczeństwa charakteryzuje się stosunkowo małą mobilnością w kwestii zmiany miejsca zamieszkania. To też ucieczka od wysokiego podatku poprzez zmianę miejsca zamieszania zdaje się być niemal niemożliwa. Z nowym rokiem w większości miast i gmin wejdą w życie nowe kontrakty na dostawę energii elektrycznej, której ceny hurtowe wzrosły o bagatela 70%. Wzrosną zatem koszty oświetlenia ulic, funkcjonowania taboru miejskiego i inne koszty gminne, gdzie prąd jest niezbędny.

Kolejną kwestią, o której warto pamiętać, jest wprowadzenie i podwyżka płacy minimalnej. Wpłynie on na wzrost kosztów pracy po stronie gminy i to w sposób znaczący dla jej budżetu. W takich okolicznościach wprowadzenie rozwiązania systemowego i wielopłaszczyznowego w postaci po pierwsze: obniżenia kosztów funkcjonowania administracji poprzez maksymalne uproszczenie procedur i informatyzację oraz automatyzację procesów. Po drugie zapewnienie stabilności finansowej miast i gmin poprzez nowe rozwiązania fiskalne. Wreszcie po trzecie zrewidowanie wysokości Janosikowego, które spowalnia rozwój największych ośrodków miejskich. Te trzy elementy wydają się zatem jedynym sensownym i skutecznym rozwiązaniem. Warto zaznaczyć, że zadania te znacznie przekraczają kompetencje władzy terytorialnej na szczeblu lokalnym i wymagają przemyślenia oraz woli politycznej.