Przedsiębiorcy i inwestorzy mają dosyć władz Krakowa, które uniemożliwiają realizację wielu przedsięwzięć w stolicy Małopolski.  

Przedsiębiorcy otwarcie mówią o tym, że w Krakowie inwestuje się bardzo trudno. O przykłady takich praktyk naprawdę nie jest trudno. Od lat miasto blokuje inwestycje przedsiębiorców z branży budowlano-deweloperskiej. Dlaczego tak się dzieje? Otóż powodem jest brak planów zagospodarowania przestrzennego (obecnie obejmują one niecałą połowę Krakowa). Co prawda władze miasta planują je wprowadzić na większym obszarze, jednak według inwestorów robią to bez właściwych konsultacji. Sporządzanie planów, które nie będą realizowane, rzeczywiście nie ma większego sensu, a w Krakowie dzieje się tak często. Brakuje przede wszystkim perspektywicznego myślenia, które uwzględniałoby, kto i na jakich warunkach miałby realizować dane plany.

Równie często dochodzi do sytuacji, w której plany inwestora i miasta są rozbieżne. Tak się dzieje np. z działką z Hotelem Cracovia. Inwestor – Echo Investment – chce tam postawić wielofunkcyjny kompleks usługowo-handlowo-rozrywkowy z kinem, restauracjami, galerią handlową i klubem fitness. Jednak tej koncepcji nie uwzględniają propozycje planu miejscowego, i dlatego władze miasta chcą, aby funkcjonował tam hotel. Rozmowy trwają, ale końca tego konfliktu nie widać. – Nie można planem zmusić inwestora do budowania czegoś, czego nie zamierza realizować – mówi w Newserii Dariusz Anisiewicz z Echo Investment.

Zdarza się, że planami zagospodarowania zajmują się osoby, które nie mają odpowiedniej wiedzy na ten temat. Wtedy dochodzi przykładowo do sytuacji, kiedy powstają projekty biurowców, które nie są możliwe do wybudowania. (Tutaj warto przytoczyć przykład Poznania, gdzie w podobnej sytuacji, kiedy to urzędnicy popełnili błędy przy przygotowaniu planów zagospodarowania przestrzennego, miasto musi wypłacić inwestorowi wielomilionowe odszkodowanie). Bywa również i tak, że miasto wystawia na sprzedaż atrakcyjne tereny z określonymi warunkami zabudowy, ale gdy tylko inwestor zainteresuje się taką działką, próbuje objąć ten teren planem miejscowym bądź zapisami konserwatorskimi, co uniemożliwia realizację przedsięwzięcia. Kraków w takich przypadkach nie tylko nie przyjmuje na siebie kosztów utrzymania obiektów uznanych za zabytki, lecz także nie chce ich odkupić. Nie chce również uczestniczyć w realizacji projektu wraz z inwestorem.

Na trudności natrafiła też spółka Budimex-Nieruchomości, która zajmuje się budową nowoczesnego osiedla w obrębie pasa startowego dawnego lotniska w Czyżynach. Mimo wcześniejszych kompleksowych uzgodnień z miejskimi agendami, spółka ma problemy z zagospodarowaniem przestrzeni. Dlaczego? Kraków próbuje teraz promować własną wizję dla tego terenu i pośpiesznie wprowadza niedopracowany plan zagospodarowania przestrzennego. Sytuacja może skończyć się – tak jak w Poznaniu – wypłatą wielomilionowego odszkodowania na rzecz inwestora.

Ponadto w Krakowie od wielu lat stoją niewykorzystane budynki – chociażby wspomniany Hotel Cracovia czy „Szkieletor”. Powodem takiej sytuacji jest brak dialogu między miastem a właścicielami działek. Wiadomo, że bez porozumienia, konsultacji i kompromisów w Krakowie nie będzie mogła być zrealizowana żadna inwestycja. Oczywiście wymaga to dobrej woli i zaangażowania obu stron. Deweloperzy powinni aktywnie uczestniczyć w rozmowach dotyczących rozwoju Krakowa, a miasto powinno być na te rozmowy otwarte. Kraków powinien się dynamicznie rozwijać, ale aby mogło to być możliwe, potrzebne są czytelne zasady inwestowania i odważna wizja.