Z Bartoszem Świderkiem, wiceprezesem i współwłaścicielem firmy Pol-Inowex, rozmawia Marta Śniegocka. 

Jakie trendy w relokacji zakładów produkcyjnych zaobserwował Pan na przestrzeni ostatni 5 lat? Czy te trendy będą się zmieniać w najbliższym czasie?

Od końca lat 90. ubiegłego wieku do 2008 r. kierunek relokacji był właściwie jeden – z krajów o wysokich kosztach pracy do krajów z niskimi kosztami. Istotnym czynnikiem były też wymogi w zakresie ochrony środowiska oraz cena i dostępność do energii. Im były one niższe tym firmy chętniej lokowały tam swoją produkcję. W tamtym okresie firmy przenosiły się przede wszystkim do Azji, a zwłaszcza do Chin. Obecnie te rynek nie jest już tak atrakcyjny.. Wschodnie wybrzeże Chin jest przegrzane. Trudno znaleźć wykwalifikowanych pracowników, wzrosły też koszty pracy, a to oznacza, że fabryki szukając oszczędności zaczynają przenosić się do Kambodży czy Wietnamu. Coraz modniejszym kierunkiem jest także Ameryka Południowa, zwłaszcza Brazylia, ale także Afryka. Innym ciekawym zjawiskiem jest powrót przemysłu do USA. Mówi się nawet o nowej rewolucji przemysłowej w tym kraju Jest to spowodowane spadkiem kosztów pracy o 20-30 proc., szczególnie w takich ośrodkach jak Detroit, a przede wszystkim spadkiem cen gazu, który jest efektem rozpoczęcia eksploatacji gazu łupkowego na bardzo dużą skalę. Do USA wraca przemysł, szczególnie gazochłonny, w tym m.in. przemysł chemiczny, stalowy, szklarski, produkcji rur. Przenoszenie przemysłu do USA, odbywa się zarówno z Chin, jak i z Europy.

Co najczęściej wpływa na decyzje inwestora o przeniesieniu zakładu?

Decyzja o przeniesieniu produkcji ze względu na wysoki koszt takiego przedsięwzięcia musi przede wszystkim wynikać z rachunku ekonomicznego. Nigdy nie decyduje o tym jeden ale cały szereg czynników, które przesądzają że produkcja w innym miejscu będzie bardziej opłacalna. O atrakcyjności danego kraju jako miejsca lokowania inwestycji decyduje wiele czynników, m.in. chłonny rynek zewnętrzny, dostęp do taniej energii i wody, mniejsze wymagania w zakresie ochrony środowiska, stabilna sytuacja polityczna, zachęty podatkowe dla inwestorów, koszty pracy oraz dostęp do wykfalifikowanych pracowników, którzy np. gotowi są pracować w systemie kilkuzmianowym. W Europie Zachodniej związki zawodowe często sprzeciwiają się pracy na 2 i 3 zmianę.

Ale też zdarzają się relokację w ramach jednego kraju. Kilka lat temu bardzo częstym powodem przenoszenia produkcji był fakt, że fabryki znajdowały się w miejscach, gdzie grunt był niezwykle cenny. Właściciele dochodzili do wniosku, że zarobią na sprzedaży ziemi, a swoją fabrykę ulokują w innym miejscu. Teraz w następstwie spowolnienia na rynku nieruchomości już się to skończyło.

Bywają jednak zupełnie inne powody. Jednym z największych projektów w sektorze chemicznym było przeniesienie zakładów firmy Ticona. Okazało się to niezbędne przy budowie czwartego pasa startowego na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Gdyby do tego przeniesienia nie doszło, to nowy pas graniczyłby bezpośrednio z terenem fabryki, a samoloty przelatywałyby na wysokości 60 - 100 metrów nad firmą, co stanowiłoby rzecz jasna zbyt duże zagrożenie. Port lotniczy zapłacił za tę relokację 650 mln euro.

Czy w przypadku wszystkich branż warto przenosić linie produkcyjne?

To czy warto przenieść produkcję zależy tylko i wyłączenie od rachunku ekonomicznego. Jeśli właściciele uznają że jest to korzystne z punktu widzenia rozwoju ich firmy, że przyniesie im to wymierne korzyści  to oczywiście odpowiedź jest pozytywna. Jeśli chodzi o ograniczenia techniczne to  takie nie istnieją. Każdą fabrykę można przenieść.

Jakie są różnice w kosztach pomiędzy przeniesieniem zakładu a budową nowej fabryki od podstaw?

Instalacja używana musi być tańsza, bo inaczej jej uruchamianie w nowym miejscu mija się z celem. Koszt przeniesienia zakładu oscyluje zwykle w granicach 30-50 proc. kosztu budowy nowego zakładu. Także czas jest czynnikiem, który przemawia za używaną instalacją. Łatwiej zdobyć finansowanie na kupno używanej linii produkcyjnej, choć nie zawsze jest ona nowoczesna i wysokowydajna niż pieniądze na budowę od podstaw. Cykl inwestycyjny skraca się bowiem do kilkunastu miesięcy zamiast 3-5 lat jak w przypadku budowy nowego zakładu.

Jakie są największe trudności przy przenoszeniu zagranicę zakładu produkcyjnego? Czy są czynniki techniczne, prawne, czy społeczne?

Wszystko zależy od poszczególnego projektu. Czasem napotykamy na trudności techniczne, czasem prawne, czasem społeczne. W naszej pracy spotkaliśmy się ze wszystkimi tego  typami problemami. W przypadku projektu który realizowaliśmy w Islandii, nie mogliśmy znaleźć  dźwigu który umożliwiłby tam przewiezienie części silosu. Konieczne było sprowadzenie takiego urządzenia aż z Norwegii. We Włoszech musieliśmy przerwać pracę, ze względu na strajk tamtejszych pracowników. W Afryce młyn cementowy ważący 80 ton przez pół roku stał w porcie, ponieważ nie było tam urządzenia, którym moglibyśmy  przewieźć go na miejsce gdzie miał zostać zamontowany. Dużym utrudnieniem  w niektórych krajach jest też uzyskanie wiz i pozwoleń na pracę dla naszych pracowników.

Czy Pol-Inowex przenosi również zakłady z terenu Polski zagranicę? I jakie czynniki wpływają na podjęcie przez inwestora takiej inwestycji?

Polska jest nadal krajem gdzie zdecydowanie więcej fabryk jest przywożonych, chociaż coraz częściej zdarzają się projekty w przeciwnym kierunku. Powody dla których przedsiębiorcy decydują się na przeniesienie produkcji z Polski są różne.  Nasz kraj stał się pod tym względem typowym państwem europejskim, a to oznacza, że nie jest szczególnie atrakcyjna dla inwestorów i musi się zmagać ze wszystkimi innymi wyzwaniami, stojącymi przed unijnym przemysłem. W przypadku naszego klienta w Włoch, dla którego przenosiliśmy zakład chemiczny była to decyzja o konsolidacji produkcji w jednym miejscu. Firma obliczyła że dzięki temu obniży koszty jednostkowe. Z Polski przenoszone są także linie technologiczne z zakładów gdzie produkcja została wygaszona lub gdzie właściciel fabryki postanowił zainwestować w nową wydajniejszą technologię, a  na starą znalazł nabywcę.

Pol-Inowex współpracuje z firmami na całym świecie. Czy widać różnice w wymagania odnośnie procesu relokacji w zależności od kraju pochodzenia danej firmy?

Tak, te różnice są bardzo duże. Generalna zasada jest związana z zamożnością i poziom rozwoju kraju, z którego pochodzi klient. Firmy z USA czy UE są wymagające, ale są też gotowe za to odpowiednio dużo zapłacić . Klienci z np. Afryki chcą mieć zrealizowaną usługę  za jak najniższą cenę, nawet kosztem jakości.

Państwa firma została nagrodzona jako jedna z najbardziej innowacyjnych w Europie w konkursie European Business Award. Co Pana zdaniem wpływa na nowatorstwo Pol-Inowexu?

Ta nagroda to dla nas ogromne wyróżnienie. Jury konkursu podkreślało ze zaskoczył ich fakt, że firma z tzw. nowej Europy tak świetnie radzi sobie na  trudnym, niszowym rynku jakim jest relokacja przemysłowa i wygrywa konkurencję z firmami z zachodniej Europy. Doceniono także fakt że działamy na całym świecie.