Z Zygmuntem Frankiewiczem, prezydentem Gliwic, największej podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która obchodzi swoje 15-lecie, rozmawia Agnieszka Boruta.

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej powiedział Pan, że jako samorząd zachęcają i pobudzają Państwo inwestorów do jeszcze intensywniejszego wykorzystywania zajętych obszarów strefy poprzez reinwestycje, czyli tzw. dogęszczanie. W jaki sposób i za pomocą jakich argumentów władze miasta "kuszą" inwestorów do poczynienia kroków w tym kierunku? Czy są tego efekty?
Nawet nie specjalnie musimy "kusić". Gliwicka część KSSE na terenie naszego miasta - o powierzchni 378 ha - jest już praktycznie zapełniona. Tak więc, ci inwestorzy, którzy reinwestują znają warunki, wiedzą na jaką pomoc mogą liczyć, bo już wcześniej doświadczyli dobrego klimatu inwestycyjnego w mieście. Nie mają wątpliwości, że Gliwice to poważny partner - sprawdzili to. I na tej podstawie podejmują dalsze decyzje o "dogęszczaniu". Proces reinwestycji trwa już od dłuższego czasu. Tylko w maju i czerwcu br. podjęły tę inicjatywę dwie kolejne firmy - hiszpańska, zajmująca się produktami hutniczymi i koreańska firma motoryzacyjna. Powstają więc nowe miejsca pracy i zwiększają się wpływy do budżetu miasta z tytułu podatków. Warto zauważyć, że podstawy do tego, aby Gliwice były postrzegane jako dobre miejsce dla inwestycji, budowaliśmy przez lata - tego nie da się osiągnąć w kilka miesięcy, to nie dzieje się samo. Teraz jesteśmy na przykład miastem na skrzyżowaniu dwóch transeuropejskich korytarzy transportowych - autostrady A1 i A4. To jeden z bardzo istotnych, choć przecież nie jedyny, atut proinwestycyjny miasta. To nie stało się przypadkiem. Konsekwentnie dążyliśmy w tym kierunku. A przecież wiadomo od wieków, że rozwijają się te miasta, które leżą na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych.

Podstrefa Gliwice ma już 15 lat. Jak przez ten czas ewoluowała? Kiedy miała swoje najlepsze i najgorsze chwile?
Po decyzji Opla, że będzie inwestował w Gliwicach, czyli od 1996 roku, strefa praktycznie nie przeżywała żadnych poważnych perturbacji. Cały czas się rozwija. Silna gospodarka daje sobie radę - nawet w trudniejszych czasach. Najważniejsze to stwarzać możliwości i nie przeszkadzać! Tylko niewielkie "spowolnienie" dało się zauważyć w czasie niedawnego kryzysu gospodarczego na świecie. Początkiem - kołem zamachowym, marką przyciągającą innych inwestorów był Opel, a teraz zakładów jest prawie 70, a nakłady inwestycyjne sięgają prawie 6 miliardów zł, a do kasy miasta (tylko z podatku od nieruchomości) wpłynęło od 2001 r. prawie 120 mln zł. Pracę w strefie znajduje blisko 14 tys. osób. To chyba mówi samo za siebie. Między innymi dzięki strefie, Gliwice, z jednego z najbiedniejszych miast na Śląsku, stały się jednym z najzamożniejszych w Polsce.

Miasto, którym Pan rządzi, znalazło się w tym roku w rankingu ogólnopolskiego tygodnika, jako jedno z najbardziej przyjaznych biznesowi. Jakie władze podejmują działania, aby zasługiwać na to miano i może w przyszłości awansować o kilka pozycji?
Recepta wcale nie jest zbyt skomplikowana. Nie chodzi tu o żadną wiedzę tajemną. Rzetelność, fachowość, konsekwencja - to jest konieczne w podejściu do inwestorów, a także życzliwość. Istotna jest również dbałość o otoczenie biznesu - szeroko rozumiane usługi czy ofertę na spędzanie czasu wolnego.

Najbliższe, priorytetowe inwestycje miasta, mające na celu rozwój gospodarczy to...?
Nowoczesna hala widowiskowo-sportowa "Podium" na 15 tys. widzów nieopodal węzła A1 - A4. W obiekcie tym będzie można organizować targi, koncerty i rozgrywki sportowe. Wartość kosztorysowa inwestycji to 380 mln zł. Właśnie rozstrzygany jest przetarg na wykonawcę. To przedsięwzięcie ma charakter miastotwórczy i wpłynie również na atrakcyjność inwestycyjną miasta. Drugą dziedziną, na którą zwracamy szczególną uwagę, jest rozwój i usprawnianie (udrażnianie) układu komunikacyjnego Gliwic. Nasze miasto miało, i jeszcze w sporej części ma, promienisty układ ulic - wszystkie drogi prowadzą do centrum i trudno je ominąć. Budujemy więc bardziej przyjazny mieszkańcom i odpowiadający obecnym potrzebom układ obwodnicowy.

Prezes Katowickiej SSE Piotr Wojaczek jest przekonany, że bieżący rok będzie dla strefy lepszy niż rok ubiegły - po roku 2010 spodziewał się bowiem większej dynamiki w napływie nowych inwestycji. Czy Pan ma podobne odczucia w stosunku do gliwickiej podstrefy?
Nasza część strefy - w granicach administracyjnych miasta - jest prawie pełna, ale liczę na dalszą intensyfikację procesów reinwestycyjnych. Natomiast całość gliwickiej podstrefy KSSE to obecnie 981 ha. Ostatnie rozszerzenie miało miejsce w styczniu ubiegłego roku. Tak więc jeszcze wielu inwestorów możemy się spodziewać. Nie będą oni wprawdzie lokowali swych przedsięwzięć w samych Gliwicach, ale korzyści dla naszego miasta będą między innymi takie, że nie wszyscy bezrobotni z jego okolic będą musieli przyjeżdżać do Gliwic. Bezrobocie w naszym mieście oscyluje w granicach 7 proc., ale w okolicznych miejscowościach sięga kilkunastu. Myślę, że będzie to dobry rok.