Specjalne strefy ekonomiczne (SSE) wydają się mieć tyle samo zwolenników, co przeciwników. Ostatnio w Polsce znowu ożyła dyskusja na ten temat. Ma to związek z tym, że inwestorzy planując swoje działania, biorą pod uwagę horyzont wieloletni, a tymczasem zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami strefy mają działać do końca 2026 roku.
Ocena specjalnych stref ekonomicznych zależy od tego, o którym momencie ich działania mówimy, zauważa Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej.
- SSE są tworzone po to, żeby przyciągnąć inwestorów, stworzyć konkurencję dla rozwiązań funkcjonujących w innym kraju. W Polsce (w połowie lat 90., kiedy strefy były tworzone – przyp. red.) mieliśmy specyficzny moment dużego zapotrzebowania na kapitał. Mieliśmy wówczas mało kapitału wewnętrznego, bo restrukturyzacja wyglądała tak, a nie inaczej. Nie dość, że mieliśmy tanią siłę roboczą w porównaniu z krajami zachodnimi, to jeszcze dodatkowo mieliśmy bardzo duże ulgi inwestycyjne, czy też dobrze przygotowane grunty pod inwestycje – przypomina gość Polskiego Radia 24. - Wówczas działanie SSE możemy ocenić pozytywnie, bo siła nabywcza polskiego kapitału była niska – dodaje. więcej na polskieradio.pl >>>