Spalony Koran znaleziony na śmietniku amerykańskiej bazy Bagram zjednoczył Afgańczyków przeciwko zachodniej koalicji.

Do tej pory Pasztuni, Tadżycy i Uzbecy walczyli ze sobą o władzę w kraju. Jednak kwestia spalonej świętej księgi muzułmanów spowodowała, że Afgańczycy coraz wyraźniej demonstrują niechęć wobec obcokrajowców w swoim kraju, nie tylko wojska, ale również pracowników cywilnych. Nawet przeprosiny z ust Baracka Obamy nie pomogły uspokoić nastrojów.

"Rzeczpospolita" cytuje Nurulah Nawayi z National Centre for Policy Research z Kabulu: "Incydent ze spaleniem Koranu oburzył Afgańczyków, którzy są bardzo wyczuleni na punkcie religii. Do tej pory 30 do 40 proc. mieszkańców było przeciwnych zachodniej obecności, ale teraz może ich być więcej".

Z uwagi na zagrożenia, wynikające m.in. z ostatnich zamachów bombowych, czy zabójstwa dokonanego przez członka afgańskich sił bezpieczeństwa na dwóch Amerykanach, część państw zaczyna wycofywać cywilnych pracowników.

Więcej we wtorkowym wydaniu "Rzeczpospolitej".